Z wizytą u Tadeusza

W dzisiejszym wpisie chcielibyśmy zaprezentować Wam garść unikalnych zdjęć wykonanych przez ludzi, którzy przyjaźnili się z Tadeuszem Tabenckim i pewnego razu postanowili uwiecznić jedną ze swoich wizyt u niego na kliszy aparatu. Rzecz miała miejsce w 1992 roku, czyli cztery lata przed śmiercią grodziskiego kolekcjonera. Są to prawdopodobnie jedne z niewielu tak szczegółowych zdjęć wykonanych w tamtym okresie. Zacznijmy od krótkiej przechadzki po pierwszej działce z samochodami. Poniżej widzimy samochód Plymouth Savoy, który opisywaliśmy już kiedyś. Podobno należał do Romana Polańskiego.

Ten sam wóz widziany z tyłu. Na żywo musiał robić piorunujące wrażenie.

Kolejny garaż. Jaguar grający niegdyś w "Paradzie Oszustów" w latach dziewięćdziesiątych nie wyglądał już tak dobrze.

Nie mniej nadal wyglądał wspaniale. Do dzisiaj ostała się tylko rama i kilka kawałków blachy. Widzieliśmy je na żywo jakiś czas temu.

Ciekawe, czy znaczek z tego wozu do dzisiaj zdoby czyjąś kolekcję emblematów?

Czego tam nie było!

Pojazdy ze zdjęć raczej nie doczekały lepszych czasów.

"Słynne" Volvo P1800, wspomniane w jedynym dostępnym kiedyś w sieci wywiadzie z synem właściciela. Teraz mamy dowód, że istniało naprawdę.

Wszędzie było ciasno...

Nawet w największym garażu ciężko było postawić nogę tak, aby nie potknąć się o jakiś samochód.

Jest i Velorex.

Jak widać, Tabencki miał słabość do dużych, amerykańskich wozów.

Pani Elżbieta Woźniak oraz Renault 4CV. Ten samochód bardzo rzadko pojawia się na zdjęciach.

Karmann jeszcze w całkiem niezłej kondycji.

Ostatni rzut na największą halę - za chwilę przeniesiemy się na podwórko.

Steyr 55 Baby - jeden z kilku. Po lewej widać Jagę Adama Słodowego.

Samochodów naprawdę było całe mnóstwo.

Większość jednak już w 1992 nadawała się do rychłego remontu.

Traktor, którym Tadeusz Tabencki przeciągał samochody po placu.

Pan Jerzy Wawrzyński oraz Tadeusz Tabencki we własnej osobie. Przed wejściem do domku, w którym trzymane były motocykle.

Tabencki Museum. Szkoda, że to się nie udało.

"Panie Jurku, proszę nie robić już zdjęć!"

Radość i duma.

Po żółtym domku również ciężko było się poruszać - był po brzegi wypchany motocyklami.

Jak widać - motocyklami wszelkiej maści.

Przenosimy się już pod dom właściciela. Buick Electra został tam praktycznie do samego końca - w 2016 roku skończył na złomie.

Zanim jednak wejdziemy do domu, właściciel chce pokazać jeszcze jeden pojazd...

Tak - nie myliliście się. Chodzi o Mercedesa.

Był to chyba najlepiej zachowany pojazd w kolekcji.

Wchodzimy do domu. Na podłodze w korytarzu leży silnik produkowany przez Państwowe Zakłady Inżynierii. Czyli nic niezwykłego. Idziemy dalej.

Na ścianie witają nas plakietki z różnych imprez motorowych. Ale przy reszcie rzeczy ze ścian wydają się być najmniej zjawiskowe.

Nie jesteśmy do końca pewni, co to jest. Ale wygląda bardzo ładnie!

Pan Jerzy i Pani Elżbieta powiedzieli nam, że Tadeusz Tabencki nigdy nie wpuścił ich na piętro, gdzie były modele kolejek. Ale chętnie je przynosił i pokazywał.

Kolekcja kolejek musiała robić piorunujące wrażenie.

Tabencki z pasją opowiada o prezentowanym modelu. Pokazuje również katalog...

Marka Bugatti była z pewnością jego konikiem. Kiedyś zrobimy na ten temat bardzo szeroki wpis.

Ciekawe, czy któreś z tych pamiątek istnieją do dziś?

Statuetka z logo Maybacha robi wrażenie.

Była to ostatnia wizyta Pana Jerzego i Pani Elżbiety u Tadeusza Tabenckiego. W 1994 roku Tabencki został pobity i nie wpuszczał do siebie już prawie nikogo. Zmarł w styczniu 1996 roku.

Autorzy zdjęć mają pewną bezcenną pamiątkę po Tadeuszu Tabenckim - otrzymali od niego oryginalny długopis z klubu Bugatti. Który mają do dziś. To właśnie nim zapisaliśmy na kartce nasz adres mailowy, na który możecie nam wysyłać swoje zdjęcia lub wspomnienia związane z Tadeuszem.

Tekst: Bartłomiej Ślusarek

Zdjęcia: Jerzy Wawrzyński/Elżbieta Woźniak