Jedyna w swoim rodzaju linia, złoty emblemat z herbem Stuttgartu na masce oraz gang silnika, który rozpozna każdy pasjonat zabytkowej motoryzacji – takie właśnie są samochody marki Porsche. Pięćdziesiąt procent redakcji naszej strony również posiada pojazdy ze Stuttgartu, następne dwadzieścia pięć procent redakcji poszukuje aktualnie modelu 924, a pozostałe dwadzieścia pięć jest nieuleczalnie chore na pojazdy amerykańskie... W każdym razie bardzo lubimy Porsche. Ich wielkim fanem był także Tadeusz Tabencki, który przez lata zgromadził ich aż kilka sztuk. W dzisiejszym artykule przedstawimy wam dokładnie od A do Z kompletną listę Porschaków, które niegdyś były jedną z największych ozdób grodziskiej kolekcji.
PORSCHE 356A
Zacznijmy od najstarszego, czyli od Porsche 356A. Tadeusz zakupił je z Niemiec, choć wcześnie egzemplarz ten poruszał się po drogach Stanów Zjednoczonych. To właśnie tam musiał ulec również kolizji drogowej, podczas której w dużym stopniu została zniszczona przednia część jego nadwozia. Podczas procesu niezbyt dokładnej renowacji przeprowadzonej w Niemczech, dołożono mu przód od wersji 356B. Tak poskładany samochód trafił w ręce Tadeusza na początku lat dziewięćdziesiątych. Za jego życia nigdy jednak nie poruszał się o własnych siłach, lecz stał na przysłowiowych „kołkach” czekając na nowe lokum, które jak dobrze wiemy – nigdy się nie znalazło… Bardzo możliwe, że rozebrany do gołej blachy wóz przechodzi aktualnie swój długo wyczekiwany remont.
PORSCHE 912 - WSG 5781
Następnym egzemplarzem Porsche była „zielona żaba”, która w rzeczywistości była hybrydą dwóch wczesnych odmian Porsche 911 i 912. Samochód charakteryzował się wąskim rozstawem osi oraz większymi niż w późniejszych modelach, chromowanymi kratkami umiejscowionymi pod przednimi reflektorami. Samochód ten należał wcześniej do pewnej osoby zamieszkałej w Pruszkowie, która użytkowała go jeszcze w latach siedemdziesiątych. Już wtedy wzrok przechodniów przyciągała jego niezwykle jaskrawozielona barwa nadwozia, która w pełnym oryginalne powinna występować jako odcień ciemnej zieleni. Wskazuje na to uchwyt klapy silnika, który pomimo wielu modyfikacji wciąż posiadał fabryczny kolor. Z informacji otrzymanych od osób, które znały w przeszłości Tadeusza Tabenckiego wynika, że przedstawiał on konkretny wóz raz jako Porsche 911, a raz jako model 912. Auto mogło zostać zakupione przez Tadeusza z przeznaczeniem na części, gdyż klasyfikowano go jako jeden z najgorszych egzemplarzy pojazdów tej marki znajdujących się w jego rękach. Po wyciągnięciu go z blaszanego garażu na działce „za torami” – trafił on na posesję z willą, gdzie stał dogorywając na dworze. Kilka lat po jego zniknięciu z Grodziska Mazowieckiego – zielone Porsche było widywane na pewnej posesji pod Stolicą. Możliwe, że przechodzi dziś renowację.
Porsche 912 – 4253 CA/TPR 251
Innym samochodem było białe Porsche 912. Choć w jednym z jego dokumentów widniał rocznik 1969 – samochód z pewnością był kilka lat starszy. Według naszych ustaleń mógł on zostać wyprodukowany w 1966 roku. Następnie miał on trafić w ręce polskiego kierowcy rajdowego – Włodzimierza Markowskiego, który za jego kierownicą jechał po złoto zarówno na polskich jak i zachodnich odcinkach specjalnych. Był to z pewnością jeden z lepiej zachowanych samochodów w kolekcji Tabenckiego. W 1975 roku miał zostać odkupiony z terenów Kielc. W latach siedemdziesiątych białe Porsche trafiło na zasłużoną emeryturę i okazjonalnie woziło do ślubów. W przydomowym garażu stało do początku lat dwutysięcznych, kiedy to o własnych siłach (!) przemieściło się w bezpieczniejsze miejsce. Niestety, z powodu różnych (i często bezmyślnych działań) z legendarnego przed laty samochodu została sama karoseria na kołach. Wrak Porsche wypłynął ponownie całkiem niedawno. Miało to miejsce przy okazji publikacji ogłoszenia, którego właściciel oferował inny pojazd z kolekcji Tabenckiego. Według nieoficjalnych informacji – Porsche ma przechodzić kompleksową odbudowę.
Porsche 911T – WS 2345
Najbardziej legendarnym Porsche w kolekcji był bez wątpienia egzemplarz pomarańczowo-czerwonej wersji 911T z 1970 roku. Samochód z najsłabszym w ówczesnej gamie silnikiem 2.2 litra (125 KM) należał w przeszłości do śp. Wacława Kisielewskiego, a następnie do Maryli Rodowicz. Tabencki odkupił je w lutym 1979 roku i pojawił się za jego kierownicą na kilku zlotach. Samochód posiadał numer VIN wskazujący na to, że była to wersja Targa... Nic bardziej mylnego - prawdopodobnie chcąc uniknąć opłat celnych, osoba która sprowadziła ten pojazd do Polski nabiła "nowe" numery nadwozia z pojazdu zarejestrowanego już w Polsce - była to bardzo częsta praktyka w tamtych czasach. Mocno zmęczona życiem karoseria i dość zajechany silnik dawały o sobie znać, przez co Tabencki jak i jego kierowca - będący jednocześnie jego bliskim przyjacielem - spędzali długie godziny regulując odpowiednio jego silnik. Wóz pierwszy raz po śmierci swojego właściciela ujrzał światło dzienne dopiero na początku lat dwutysięcznych, kiedy wytoczono go z blaszanego garażu. Porsche udało się uruchomić, choć nie było ono najlepiej zakonserwowane. Ostatecznie, po kilku przejażdżkach podobno zostało rozebrane na części. O jego wcześniejszych, „przedmarylowych” losach opowiemy Wam już niebawem.
Porsche 911T WM-4779
Sobowtórem „marylowej” 911-tki było łudząco podobne Porsche 911 z roku 1972 - tutaj znowu wystąpiła niezgodność z numerem VIN, ponieważ z numerów wynika, że samochód pochodził z 1967 roku. Wskazywało na to umiejscowienie klapki olejowej, która znajdowała się po prawej stronie karoserii. Jest ono do dzisiaj bardzo często mylone z egzemplarzem, który opisaliśmy wyżej. Oryginalnie napędzała go jednostka o pojemności 2.4 litra i mocy 130 KM. Godnie prezentujący się samochód miał jednak powypadkową przeszłość. Naprawiany był jego dach oraz pas tylny. Porsche zostało zakupione od kierowcy wyścigowego Eugeniusza Zarzyckiego w 1977 roku i „stało” w całości do lat dwutysięcznych. Po przewiezieniu za zgodą syna Tadeusza Tabenckiego wraz z kilkoma innymi samochodami w bezpieczne miejsce, wóz po bardzo krótkim czasie powrócił niestety na swoje dawne miejsce, gdzie został praktycznie całkowicie zdemolowany przez wandali. Podczas akcji oczyszczania posesji w 2016 roku został on legalnie sprzedany, a w 2018 odkupił go jeden z nas.
Porsche 924
Najnowszym i zarazem najmniej znanym Porsche w kolekcji Tabenckiego było białe 924 z początku lat osiemdziesiątych. Samochód został legalnie zakupiony na początku lat dziewięćdziesiątych z Niemiec jako lekko wybrakowany egzemplarz. Według naszych ustaleń – samochód ten został zakupiony wraz z innym pojazdem w pakiecie. Wóz był najuboższą odmianą 924, choć posiadał ciekawy wzór tapicerki. Przez lata stał okryty pokrowcem tuż za granatowym Buickiem Electrą. Z racji dobrego zabezpieczenia antykorozyjnego – samochód jako tako trzymał się do lat dwutysięcznych, kiedy to został zabrany z działki. Syn właściciela kolekcji nie był z początku zainteresowany losem poszczególnych maszyn wywożonych z działki, dlatego też białe 924 podobno trafiło w ręce jednego z pasjonatów motoryzacji mieszkających w pobliżu. Dosyć zapuszczony samochód miał później kilka miesięcy stać na dworze i zostać zabrany. Kto wie, może nadal porusza się o własnych siłach. W końcu nie był aż tak zmaltretowany…
W naszym zbiorze pamiątek, rzeczy związane z marką Porsche mają szczególne znaczenie. W ich skład wchodzi przede wszystkim komplet oryginalnych kluczyków, których produkcję datuje się na lata sześćdziesiąte, siedemdziesiąte i osiemdziesiąte. Sporo z nich posiada fabryczne breloczki, które Tadeusz doczepiał do swoich ulubionych samochodów. Posiadamy komplet wszystkich kluczy do 6 samochodów. Zatem śmiało można potwierdzić, iż taka liczba maszyn z Zuffenhausen oficjalnie znajdowała się w grodziskiej kolekcji. W ręce wpadła nam także oryginalna książka wypełniona po brzegi dokumentami i fabrycznymi broszurami do białego Porsche 924. Jej zaskakująco dobry stan zachowania wskazuje na to, że latami musiała leżeć w bezpiecznym miejscu. Wpadły również w nasze ręce oryginalne okulary Porsche Design - kupiliśmy je w tym samym miejscu, gdzie została nabyta dość duża część wszystkich pamiątek. Podejrzewamy że są to te same okulary, które niegdyś miał Tadeusz Tabencki - pojawił się w identycznym modelu nawet na kilku fotografiach...
Mamy dla Was niespodziankę - jako jedyni będziemy relacjonować odbudowę samochodu Eugeniusza Zarzyckiego, czyli WM-4779 który został w garażach do samego końca. Być może jego renowacja jest totalnie bezsensowna, ponieważ w momencie zakupu był on w beznadziejnym stanie - ale decyzja zapadła już dawno temu i poczyniono już całkiem sporo starań, aby cały projekt mógł zakończyć się sukcesem. Niech poniższe zdjęcie będzie swego rodzaju zapowiedzią tego, co będzie się działo w najbliższym czasie...
Wracając na koniec do Tadeusza Tabenckiego - zarówno na strychu starej willi jak i w kilku garażach – upchanych było naprawdę sporo zapasowych części do tego typu aut. Ponadto z informacji przekazanych nam od osób znających w przeszłości właściciela kolekcji wynika, iż pojawił się on kilka razy samochodami marki Porsche na organizowanych w województwie mazowieckim spotkaniach miłośników klasycznych pojazdów oraz na motoryzacyjnej imprezie w Zakopanem. Sporo osób wspominało też o starcie Tadeusza Tabenckiego wozem marki Porsche w jednej z edycji Rajdu Monte Carlo. W 1971 roku dla przykładu był on jednak współorganizatorem startu z Warszawy i mógł pojawić się na tej imprezie jako widz lub jechać poza oficjalną konkurencją. Ogromnym sentymentem darzył on Porsche. Często przechadzał się z uśmiechem po swojej posesji będąc ubranym w oryginalną bluzę z logo marki czy specjalne okulary przeciwsłoneczne z limitowanej edycji. Być może opisane przez nas pojazdy nie były wszystkimi Porsche, które posiadał Tabencki - być może część z nich została sprzedana lub zamieniona na inne pojazdy jeszcze za życia właściciela. Kolekcja skrywa przed nami jeszcze wiele tajemnic - ale jak pokazał już czas, nie ma rzeczy niemożliwych do odkrycia...
Tekst: Bartłomiej Ślusarek / Marcin Zachariasz
Zdjęcia: Krzysztof Werkowicz, Tomasz Skrzeliński, archiwum prywatne autorów strony