Wiosenne porządki - część pierwsza

Jako, że za oknami widać już pierwsze podrygi wiosny a my mamy pełne ręce roboty i od dawna nie było żadnego wpisu - zapraszamy Was do obejrzenia ciekawej galerii z 2004 roku, kiedy to z działki po usunięciu najgorszych wraków zaczęto wyciągać najlepsze ocalałe samochody - oczywiście w celu przewiezienia ich w ustronne miejsce i uchronienia ich przed tym samym, co spotkało między innymi słynnego Mercedesa 500K kilka lat wcześniej. Akcja wyciągania pojazdów była przeprowadzana za zgodą Pana Wacława - czyli syna Tadeusza Tabenckiego, a całą operacją dowodził Krzysztof - który z resztą jest autorem poniższych zdjęć. W celu wyciągnięcia pojazdów z potencjałem należało najpierw usunąć wraki utrudniające dostęp do hali czy garaży - co możecie zobaczyć na poniższym filmie:

Nie marnujmy już czasu na zbędne opisy i przejdźmy do tego, co interesuje Was najbardziej - czyli do zdjęć! Czarne Porsche 356 było jednym z tych wozów, które najwcześniej opuściło działkę przy ulicy Krasińskiego. Na zdjęciu widzicie je na kołach prawdopodobnie pierwszy raz. Za życia Tadeusza Tabenckiego, cały czas stało ono na wbitych w ziemię kołkach. Miało to zapewne zapobiec jego łatwemu wytoczeniu.

W środku brakowało kilku elementów, choć i tak 356-tką wciąż bardzo łatwo można było kierować.

Pęknięta szyba była wcześniejszym „dziełem” złodziei, którzy próbowali dostać się do wnętrza pojazdu…

Porsche 911T z 1972 roku bez wątpienia było jednym z najlepiej zachowanych Porsche z grodziskiej kolekcji, ponieważ wszystko wskazuje na to, że Tabencki przygotowywał je pod remont.

Zwróćcie uwagę na stan karoserii. Pomimo jej częściowego rozgrabienia - prawie wszystkie elementy blacharskie wciąż były na swoim miejscu…

Na prawym boku wciąż znajduje się słynna klapka olejowa zarezerwowana tylko dla rocznika 1972. Bardzo chcielibyśmy ją kiedyś odzyskać.

Podłoga, deska rozdziela jak i kierownica były jak niemalże wyciągnięte z początku lat siedemdziesiątych. Na oryginalne radio ktoś niestety połasił się już wcześniej…

Choć już w 2004 roku było lekko nadgryzione zębem czasu – dla nas jest to ponadczasowa maszyna. Porsche 911T z 1970 roku, którym poruszali się Wacław Kisielewski, Maryla Rodowicz jak i zarówno Tadeusz Tabencki!

Sportowe halogeny na masce były osobliwym wymysłem samego Tabenckiego. Miało być w końcu „na sportowo”!

Oryginalna osłona silnika została niestety trochę pogięta przez dość nietypowe zamocowanie trójkąta ostrzegawczego. Dołożony znaczek „Turbo” wciąż na klapie!

Jest i czerwony „Fieroszczak”! Jak wspomniał kiedyś Pan Mirosław Wnuczek – „samochód ten jeszcze za życia Dziadka był totalną padaką”.

We wnętrzu pusto. Zwróćcie jednak uwagę co stoi przed Fiero...

Białe Porsche 924 praktycznie nigdy nie poruszało się o własnych siłach.

Egzemplarz ten był prawie kompletny. Zastanawiacie się pewnie dlaczego?

W tamtych czasach był to jeden z najpopularniejszych modeli Porsche z drugiej ręki. Dzisiaj niestety trochę się to zmieniło…

Spora część braków w jego wnętrzu nie była spowodowana przez złodziei, a poprzedniego właściciela wozu. Posiadamy w swojej kolekcji oryginalne zapiski Tadeusza Tabenckiego, na których dokładnie wynotował on, czego brakuje w jego białym niczym perła 924.

Ta szyba przednia również nie zniosła dobrze próby czasu.

Leciwe BMW 340, które przez lata stało w jednym z garaży na drugiej działce. Widzicie co stoi tuż za nim?

Dokładnie tak! Tuż za beemką stoi niebieski Jaguar SS 2,5 Litre z 1936 roku!

Niemieckie blachy dobrze znosiły próbę czasu. Niestety, nie obyło się też bez kilku przeróbek.

W środku obowiązkowo musiała znaleźć się kipiąca sportem naklejka Formuły 1, w które Tadeusz Tabencki uwielbiał wręcz przyozdabiać poszczególne ze swoich pojazdów z kolekcji.

Willa na początku lat dwutysięcznych trzymała się jeszcze jako tako. Dzisiaj jej piętro wylądowało już na samym parterze…

Nieuruchamiany od kilku dekad silnik służył za podstawkę dla wrastającej tuż pod oknami domu Tadeusza Alfy Romeo 6c 2500 Freccia d’Oro.

Ciekawe co się z nim stało?

Chwilowy przeskok do szalonych lat sześćdziesiątych. Uwierzylibyście, że tak wyglądało kiedyś żółte MGB?

Na klapce wlewu paliwa BMW Serii 3 E21 320 istniała przed laty pewna z bliżej nieokreślonych form życia.

MGB w miejsce swojego chwilowego postoju dotoczyło się o własnych siłach!

Towarzyszyło mu wiele ciekawych pojazdów, jak na przykład białe Porsche 912 po Włodzimierzu Markowskim.

Osobliwie wyglądająca naprawa koła.

MGB musiało być w przeszłości często używane. Spójrzcie tylko na te stare naklejki widniejące na szybach. Zza liści wyłania się jak dziki wąż czerwona 911-tka Maryli…

Niesamowitym było dla nas, że oryginalne halogeny z czasów startów Włodzimierza Markowskiego na Rajdzie Monte Carlo, w tamtym czasie wciąż były na swoim miejscu. Felgi natomiast zostały zapożyczone od jednego z pozostałych Porschaków.

A teraz mały rzut okiem na nieco zdemolowaną makietę kolejową. Pośród miniaturowych domków i stacji walała się ciekawa kartka z grafiką Bugatti T35. Pod stołem ukryty wiekowy silnik.

Prawdziwy motoryzacyjny raj! Spójrzcie na mnogość tych wszystkich części samochodowych!

Między nimi natrafić można było zarówno na elementy z kolejek jak i… nieotwarte konserwy.

Większość rzeczy była w naprawdę fabrycznym stanie. Wystarczyło je czasami tylko dokładnie przetrzeć i były jak nowe.

Imponujący zbiór kołpaków, które na strychu leżakowały pewnie od lat siedemdziesiątych. Znane nam są opowieści, kiedy to Tadeusz Tabencki potrafił czasem wykupić całkiem spory asortyment sklepu motoryzacyjnego, aby mieć zawsze coś na zapas dla siebie.

Telewizory, a na nich stary rzutnik. Bardzo chcielibyśmy wiedzieć, co było na nim wyświetlane.

Po uprzątnięciu wyglądało to tak. Drewniana konstrukcja strychu nie przetrwała niestety w takim samym stanie do naszych czasów.

Na półpiętrze również nie wiało nudą! Widzicie te dedykowane do Porsche koła? Jedna z opon ma specjalne kolce zarezerwowane do wyścigów górskich!

Widok z dachu był naprawdę imponujący. Zwróćcie uwagę na wciąż pozamykane blaszaki.

Rozsypująca się powoli ciężarówka marki Chevrolet mogła służyć w dalekiej przeszłości do łatwego transportu niektórych z samochodów Tadeusza Tabenckiego. Po latach zagrała również w jednym z polskich filmów o Powstaniu Warszawskim – stąd jej szary lakier, w którym została pomalowana cała szoferka.

Choć wyprodukowano ich naprawdę sporo – każdy wrak łapie za serce. Fiat 500 Topolino.

Dodge D2 Sedan jeszcze przed niefortunnym spotkaniem z HDS-em. Ciekawe po co Tabenckiemu potrzebna była Syrena 104, którą ktoś przerobił na kabriolet.

Możecie nie wierzyć, ale pod tymi drzewami parkował pod koniec lat sześćdziesiątych czerwony traktor. W tle żółty Fiat 508, który z nostalgią spogląda na rozstawione obok siebie blaszaki.

Resztki tablic rejestracyjnych mogą wskazywać na to, że niebieska Syrenka jak i pochłaniana przez rdzę Skoda Octavia poruszały się o własnych siłach jeszcze w latach osiemdziesiątych – czego niestety raczej nie można powiedzieć o szarym BMW 340...

Z całej tej gromady, jednym z najstarszych samochodów jest wciąż piękny Steyr 55 Baby.

Opływowy Trabancik 600. Jego „tekturowe” błotniki do dnia dzisiejszego walają się po działce…

Możemy się założyć, że stojące obok siebie Volkswageny mogłyby wtedy odpalić. W końcu była to niemiecka robota.

Przerdzewiały Chevrolet z początku lat czterdziestych stanowczo miał już dość wrastania w ziemię. Niebieska Multipla w tle wciąż dzielnie się trzyma.

Niestety, nawet takie ostrzeżenia nie uchroniły choć części kolekcji przed jej rozkradzeniem…

AMC Rambler 660 Classic. Prawdziwy, amerykański krążownik, który wyjechał z… belgijskiej montowni.

Patrząc na jego zdjęcia z 2004 roku jesteśmy wręcz przekonani, że umieszczony pod jego maską silnik z Mercedesa bez problemu by zagadał.

Osobliwe przeróbki w stylu Tadeusza Tabenckiego – zamiast oryginalnego zegara czasowego po stronie pasażera – popularny czasomierz z FSO Warszawy! Tak się kiedyś naprawiało Chevroleta Fleetmastera.

Niejeden artysta rozpływałby się nad stanem dziurawej jak sito Skody Tudor.

Niebieska „skarpeta” przypadła jak widać do gustu matki natury...

Zalane kilkoma warstwami farby drzwi od kolejnego BMW 340 dzielnie znosiły próbę czasu.

Ależ ten środek musiał się kiedyś ładnie prezentować!

Zamiast zapasówki…

…smalec wieprzowy! Czyżby w tym wozie znajdowała się jeszcze jakaś niespodzianka?

Kto by wówczas pomyślał, że Fiat 600 Multipla wróci kiedyś do łask…

„Szpanerski” Ford Capri Mk. I z 1969 roku. Czy wiecie, że do jego odpalenia służył kluczyk ze starego Volkswagena? Ta mała pamiątka do dziś znajduje się w naszych rękach.

Chevrolet Fleetmaster udający klimat z Route 66.

Można powiedzieć, że coś w tym jest!

W tej części to już wszystko - już niedługo zaprosimy Was na część drugą!

Tekst: Marcin Zachariasz / Bartłomiej Ślusarek

Zdjęcia: Krzysztof Werkowicz