Tak jak obiecaliśmy jakiś czas temu - chcielibyśmy zaprezentować Wam trylogię archiwalnych artykułów poświęconych Tadeuszowi Tabenckiemu, które pod koniec lat osiemdziesiątych napisał Pan Ryszard Marek Perczak. Będzie to prawdziwie sentymentalna podróż do końcówki lat osiemdziesiątych. Znaleźliśmy również w swoim archiwum dwie inne wzmianki, które zaprezentujemy na końcu tego artykułu. Ale zanim zaczniemy, przeczytajmy kilka słów wstępu skierowanych od autora tych tekstów:
„Byłem u p. Tadeusza dwukrotnie. Pierwszy raz chyba zaprotegowany przez jakiegoś znajomego. Obejrzałem w hali zgromadzone różne samochody i motocykle. Był wśród nich egzemplarz błękitnego wozu, który ponoć należał do Romana Polańskiego. Zapamiętałem, że miał pękniętą przednią szybę. Była tam też piękna kolekcja motocykli Zündapp. Pod dachem było ok. 40-50 pojazdów w różnym stanie. Drugie tyle na zewnątrz. W domu, w którym mieszkał p. Tabencki zobaczyłem także kilka motocykli oraz silników. Kiedy wyjeżdżałem od niego zabrał mnie na podwórko przed coś co było garażem/kontenerem, otworzył drzwi i zobaczyłem Mercedesa. Niestety nie pamiętam dlaczego nie robiłem wtedy żadnych zdjęć, być może gospodarz mnie o to prosił. W latach 90., po śmierci Tadeusza Tabenckiego poznałem jego syna, który był dziennikarzem w popularnym wtedy tygodniku konsumenckim Veto” – wspomina Pan Ryszard Marek Perczak.
„W każdej dziedzinie są dobrzy, lepsi i najlepsi. W dość licznej gromadzie zbieraczy starych samochodów i motocykli p. Tadeusz należy do najlepszych. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że wiedza i zbiory starszego pana z Grodziska Mazowieckiego nie mają sobie w kraju równych. Przygoda z motoryzacją pana Tadeusza zaczęła się jeszcze w latach dwudziestych. Z wykształcenia plastyk zajmował się m.in. przygotowywaniem reklam prasowych. Rysował barwne plakaty, na których były m.in. samochody. Takie zajęcie oprócz zupełnie niezłych, jak na tamte czasy, dochodów miało jeszcze jedną poważną zaletę. Otóż nie będąc związanym z jakąkolwiek instytucją wymagającą codziennej obecności w pracy p. Tadeusz mógł sobie pozwolić na uczestnictwo w rajdach samochodowych i wyścigach. Prowadzenie szybkich samochodów było jego największą miłością. Dość szybko okazało się, że młody człowiek z duszą artysty potrafi również znakomicie jeździć. Wkrótce p. Tadeusz obok Rippera i Wierzby należał do krajowej czołówki. Dosiadał najlepszych samochodów wyścigowych. Swoje największe sukcesy odniósł na Bugatti. Później przyszła wojna i tak przez wszystkich oczekiwane wyzwolenie. Lat przybywało i rodzina, obowiązki w pracy nie pozwalały już na zbyt aktywne uczestnictwo w życiu sportowym kraju. Zresztą pierwsze lata po wojnie w dziedzinie motoryzacji były skierowane bardziej na przyziemne zadania. Pan Tadeusz przez wiele lat pracował w Ministerstwie Transportu mając do czynienia z tysiącami pojazdów jeżdżących po polskich drogach. Wtedy prawdopodobnie zrodził się pomysł gromadzenia starych pojazdów. Nikt jeszcze nie myślał, że wysłużone modele Dodge bądź Mercedesy będą jeszcze kiedykolwiek miały znaczenie. Zaczął gromadzić stare wozy nie dla chęci pomnażania majątku, ale z miłości do harmonijnych kształtów, zarysu chłodnic i warkotu silnika. Dość szybko rozrastały się zbiory. Przybywało weteranów. Większość wymagała skomplikowanych napraw. Cały swój wolny czas poświęcał eks-plastyk (ciągle jeszcze rajdowiec) na remonty. Wszystkie rodzinne oszczędności szły w te stare gruchoty.”
„Dziś ta kolekcja może zaimponować nawet zagranicznym zbieraczom. W sumie ponad 50 samochodów i tyleż motocykli składa się na ten arcyciekawy zbiór. Obok prawdziwych białych kruków w zbiorach w Grodzisku są najbardziej pospolite marki, jak: Skoda Felicja, nasza Syrena, Warszawa. Osobną wartość mają motocykle. Wśród nich komplet wspaniałych Zündappów. Celeowo dziś nie opisuję dokładniej najciekawszych samochodów. Poświęcę temu osobny odcinek. Zaprezentuję tam przynajmniej część historii i anegdot z nimi związanych. Wszystko uzupełnia wspaniała biblioteka z katalogami, albumami i opisami, bodaj wszystkich pojazdów wyprodukowanych na kuli ziemskiej. Każdego dnia listonosz przynosi biuletyny informacyjne z różnych zakątków świata. Piszą zbieracze z USA, Szwajcarii, Francji i wielu innych krajów. Pan Tadeusz jest członkiem kilkunastu zagranicznych klubów kolekcjonerskich. Siedząc w zacisznym pokoiku przegadaliśmy parę godzino przedwojennych wyścigach, samochodach i ludziach, którzy je tworzyli. Setki zdjęć, plakietek i pamiątek są najlepszym świadectwem tamtych czasów.
- Nie chcę już zbytniej reklamy – mówi gospodarz. Jacyś niegodziwcy już dwukrotnie kradli moje auta. Szybko je porzucali, niestety zniszczone. Moje zbiory są dokładnie opisane przez Muzeum Techniki; myślę, że kiedyś będzie z tego niezła kolekcja do oglądania dla wszystkich.”
„Przed tygodniem rozpocząłem prezentację bogatych zbiorów pana Tadeusza z Grodziska Mazowieckiego. Po dość ogólnym opisie tego co w tej kolekcji się znajduje pora na bliższe poznanie niektórych pojazdów. Niewątpliwie najcenniejszych ze wszystkich jest przepiękny Mercedes 540K z 1934 roku [w rzeczywistości był to model 500K z kompresorowym silnikiem 5,4 litra z 1935 roku] . Jest to jedyny egzemplarz tego modelu w kraju. Także w świecie niewiele kolekcji może się szczycić jego posiadaniem. Obawiam się, że w tak dobrym stanie, jak ów samochód po 55 latach jest niewiele pojazdów po tygodniu od wyjścia z fabryki. Królewski wygląd nadaje potężna sylwetka. Oryginalny czarny lakier i dużo chromu robią wrażenie. Jego wyjazd na ulice Warszawy, Londynu czy Paryża wstrzymuje ruch. W idealnym stanie jest nie tylko lakier na zewnątrz. Masywna bryła silnika nie ma nawet w najgłębszym zakamarku odrobiny smaru czy brudu. Mercedes pana Tadeusza ma za sobą udział w kilku filmach. Zawsze, ma się rozumieć, grał głównie „samochodowe” role. Ostatnio wypożyczony przez amerykańskich filmowców służył na filmowym planie za pojazd najwyższych dostojników niemieckich [mowa tu o wypożyczeniu wozu do produkcji „Wojna i pamięć”]. Wcześniej miał swój udział m.in. w „Paradzie blagierów” [serial „Parada oszustów” z drugiej połowy lat siedemdziesiątych].”
„Innym wozem dorównującym wielkością i majestatem Mercedesowi jest Maybach Zeppelin [prawdopodobnie chodziło wtedy o model SW38 lub innego, przechowywanego u sióstr kolekcjonera Maybacha, który do śmierci Tadeusza znajdował się w jego posiadaniu]. Porównywano je z Rolls Royce’ami, gdyż takie były produkowane w niewielkich ilościach. Tylko w wersjach superluksusowych. Znakomite warunki podróżowania zapewniało arcywygodne wnętrze oraz 12-cylindrowy silnik o pojemności 7977 ccm. Jako ciekawostkę podam, że model ma osiem biegów do przodu i cztery… do tyłu.”
„Znacznie mniejszy, ale równie cenny jak dwa poprzednie jest Bugatti z 1927 roku. Francuska firma (założona przez genialnego twórcę włoskiego) ma w swojej historii kilka modeli, które miłośników motoryzacji przyprawiają o zawrót głowy. W końcu ubiegłego roku na aukcji w Londynie jakiś zbieracz samochodowych zabytków za Bugatti Royal Coupé by Baron z 1931 roku zapłacił prawie 10 milionów dolarów. Jest to jeden z sześciu istniejących na świecie modeli tego supersamochodu. Było siedem, ale jeden poszedł na dno wraz z „Andrea Dorią” [Bardzo zainteresowała nas ta historia, która została już przytoczona w jednym z wywiadów audio z Tadeuszem Tabenckim, który jest dostępny na naszym kanale YouTube. W końcu od wielu lat wiadomo, że „Andrea Doria” poszła na dno wraz z prototypowym Chryslerem Norsemanem].
„Pan Tadeusz ma sportowe Bugatti 35B. Na tym samochodzie przejeździł tysiące kilometrów w wyścigach krajowych i poza granicami. Dziś wypieszczony do najmniejszego detalu stoi w gromadzie innych w grodziskiej kolekcji. Jest jeszcze jedno cacko w tej galerii. Jego wartość polega na legendzie, którą jest owiany. Nieco zniszczony, acz robiący nadal wrażenie, biały Plymouth należący niegdyś do Romana Polańskiego. Podobno znany reżyser otrzymał go od Sharon Tate w pierwszą rocznicę ich ślubu. Krążyły plotki, że Plymouth ma oprócz białej karoserii, tapicerki i opon – srebrne klamki, popielniczki oraz zderzaki. Być może kiedyś liczące sześć i pół metra auto miało to wszystko. Dziś elementy te są, ale wykonane z najnormalniejszych blach pokrytych chromem. Długość auta miała być związana z wymiarami łóżka pary artystów. Kiedyś przy okazji zapytamy Romana Polańskiego ile prawdy jest w tym co wyżej napisałem. Faktem jest, że samochód stoi obecnie w Grodzisku.”
„Wszystko wskazuje na to, że innym eksponatom z bogatych zbiorów pana Tadeusza poświęcę jeszcze jeden odcinek „Weteranów szos”. Jest tam bowiem jeszcze wiele interesujących modeli. Z przyczyn technicznych nie mogę zaprezentować zdjęć oryginałów bohaterów niniejszego materiału. Maybach (wyżej) oraz Bugatti w rzeczywistości wyglądają lepiej niż na prezentowanych rysunkach.”
„Dzisiejszy odcinek kończy wędrówkę po samochodowej kolekcji p. Tadeusza z Grodziska Mazowieckiego. Myślę, że jeszcze kiedyś wrócę do niektórych pojazdów z tych zbiorów. Opis kolekcji wzbudził duże zainteresowanie czytelników, którzy telefonowali z pytaniami o przeróżne drobiazgi. Pamiętam, gdy przed laty po raz pierwszy byłem w Grodzisku, samochody i motocykle stały w różnych miejscach nie zawsze dobrze zabezpieczone. Teraz najciekawsze egzemplarze mają schronienie w specjalnie do tego celu wzniesionym pawilonie. Około trzydziestu oczekuje na lepsze lata pod gołym niebem. Wszystkie wozy „pod chmurką” są skompletowane chociaż wymagają remontu. Na razie pokryto je jedynie farbą zabezpieczającą. Są tam m.in. Steyr, Fiat 508, Opel Admiral [prawdopodobnie chodziło o model Kapitän z początku lat pięćdziesiątych], Opel Olympia, DKW, Skoda Rapid, Warszawa i Wanderer. W eleganckim pawilonie ciasno. Drzwi w drzwi ustawiono następną trzydziestkę. Zaraz na początku rzuca się w oczy masywna sylwetka KDF, nieco dalej Renault 4CV, potem Plymouth, Maserati, Aero, BMW, Jaguar i inne. W niewielkie szparki między samochodami wstawiono motocykle. Najcenniejsze egzemplarze rozlokowane są w osobnych garażach, także poza Grodziskiem.”
„Trudno dokładnie powiedzieć ile sztuk liczy zbiór. Pewne jest, że w kraju nie ma sobie równego. Gromadzony przez wiele lat stał się najpoważniejszą kolekcją samochodów i motocykli. Obecnie pan Tadeusz doprowadza do stanu świetności kolejne modele Zündappów. Te piękne niemieckie motocykle w rękach cierpliwego kolekcjonera odzyskują dawny blask. Przy okazji większych, europejskich spotkań weteranów szos p. Tadeusz wybiera ze swojej kolekcji jakiś wóz i rusza w drogę. Na atrapie chłodnicy Mercedesa przytwierdził kilkanaście metalowych plakietek, pamiątek z ciekawszych imprez. Teraz rzadziej wypuszcza się w dalszą drogę. Zdrowie i wiek ograniczają możliwości. Dlatego m.in. w tym roku postanowił zrezygnować z amerykańskiego zlotu organizowanego dla zbieraczy z całego świata w Kalifornii.”
„Mimo wielokrotnych propozycji pozbycia się któregoś z wozów, ich właściciel zawsze mówi zdecydowanie nie! Owszem, może jakaś zamiana i to też na coś absolutnie rzadkiego. Nie potrafi rozstać się z czymkolwiek z kolekcji. Każdy pojazd ma swoją historię i p. Tadeusz nie widzi możliwości sprzedania go nawet za góry dolarów, które niejednokrotnie mu proponowano. Uzupełnieniem zbierackiej pasji są stare odbiorniki radiowe, ale o tym już przy innej okazji.”
Jakiś czas temu jeden z naszych fanów podesłał nam ciekawy wycinek z miesięcznika "Auto Sukces", datowany na lipiec 1992. Sami zobaczcie!
"We wczesnych latach 30. wzornictwo samochodów sportowych "Mercedesa" wkroczyło w erę świetności. Wtedy właśnie powstał słynny model 500K, którego zdjęcia prezentowaliśmy na łamach "Mercedesa-Asa" w naszym cyklu o pojazdach weteranach. Kontynuatorem sukcesów tego pięknego modelu był Mercedes 540K z 1935 r."
"I właśnie taki samochód jest kolejnym kandydatem w "Wyścigu do muzeum". Jego właścicielem jest podwarszawski miłośnik zabytkowych samochodów, były rajdowiec. Model 540K Kabriolet B znajduje się w jego posiadaniu już od czterdziestu lat. Historia tego samochodu jest bardzo interesująca. W latach trzydziestych należał do króla Hiszpanii. W czasie wojny znalazł się w Polsce i tu już pozostał. W drugiej połowie lat czterdziestych, gdy takie pojazdy trafiały jako samochody służbowe do urzędów centralnych, Mercedes ten woził ówczesnych dygnitarzy. We wczesnych latach pięćdziesiątych, gdy duże zachodnie limuzyny przestały być "dobrze widziane", obecnemu właścicielowi udało się odkupić Mercedesa 540K. Pojazd - w idealnym stanie, z wszystkimi elementami oryginalnymi - jest ozdobą międzynarodowych wystaw i "konkursów piękności" weteranów. Na początku lat osiemdziesiątych zdobył III nagrodę - wśród 86 wystawionych modeli - na corocznej prezentacji starych samochodów w Brighton."
"Przedstawiany dziś model 540K nie może nie zachwycić entuzjasty automobilizmu. Czarny kabriolet o imponującej sylwetce kryje pod maską długości 180cm 8 - cylindrowy silnik rzędowy o pojemności 5,4 dm3."
Tą gazetę otrzymaliśmy na pamiątkę naszego pierwszego spotkania z Panem Mirosławem Wnuczkiem(który nawiasem mówiąc znalazł się na zdjęciach w artykule), który był jej pierwszym i jedyny właścicielem. Jest to prawdopodobnie ostatnia publikacja prasowa, która ukazała się za życia Tadeusza Tabenckiego - wszak ukazała się niemalże równo rok przed jego śmiercią. Nie będziemy przytaczać tutaj całego artykułu, gdyż poza jedną małą wzmianką nie ma tutaj zbyt dużo informacji o grodziskim kolekcjonerze - na uwagę zasługuje natomiast jedna mała wzmianka mówiąca o tym, że jak na razie w Polsce "Nie ma też, poza Tadeuszem Tabenckim, liczących się prywatnych kolekcji antyków na kółkach. Całość jest okraszona kilkoma zdjęciami, na których oczywiście nie mogło zabraknąć legendarnego Mercedesa. Sami spójrzcie!
Na dzisiaj to już wszystko - serdecznie dziękujemy osobom, które zdecydowały się podzielić z nami tymi unikatowymi materiałami. Dzięki Wam znowu udało się trochę przedłużyć pamięć o Tadeuszu Tabenckim i jego kolekcji.
Tekst: Marcin Zachariasz / Bartłomiej Ślusarek
Zdjęcia: Archiwum autorów strony, Ryszard Marek Perczak, Marcin Osiak