Lancia 2000 Berlina - ciąg dalszy nastąpił

Jeden z pierwszych artkułów, które pojawiły się na naszej stronie opowiadał o historii czerwonej Lancii 2000 Berliny. Włoski sedan ze sportowymi ambicjami przez lata znajdował się w kolekcji Tadeusza Tabenckiego. O przeszłości tego samochodu zbyt wiele nie było jednak wiadomo. Mówiło się jedynie, że w czasach swojej świetności, wygodna Lancia miała być użytkowana przez Ambasadę Włoch w Warszawie.

Informacja ta wielokrotnie gościła na ustach naszych rozmówców, którzy mieli okazję odwiedzić podwarszawski zbiór Tadeusza. Utrzymany w dobrej kondycji wóz ustawiony był przecież w głównym pawilonie – miejscu, w którym przechowywano najcenniejsze okazy z kolekcji. Nikt, jak dotychczas nie mógł stuprocentowo potwierdzić dawnych losów mało popularnego w naszych stronach auta.

Faktem było natomiast to, że czerwony odcień nadwozia Lancii nie pochodził z fabrycznej palety barw producenta. Oryginalnym kolorem samochodu był granatowy odcień, który po latach ukazał się pod zdemontowaną przez wandali deską rozdzielczą. Najprawdopodobniej ten sam egzemplarz pojawił się epizodycznie w filmie „Prywatne śledztwo” (reż. Wojciech Wójcik) z 1986 roku.

Zagadką wciąż było jednak, kto tak naprawdę wcześniej jeździł tym samochodem. Gdy wiele osób było już przekonanych, że jest to rzecz nie do odgadnięcia – pomocną dłoń w tej sprawie wyciągnął Pan Lelio Lattari – utytułowany włoski kierowca rajdowy i wyścigowy. Zapewne wielu naszych czytelników pamięta jego niesamowite wyczyny na sportowych Alfach Romeo.

Lelio Lattari już od najmłodszych lat wykazywał duże zainteresowanie motoryzacją, a swoje pierwsze nauki za kierownicą samochodu ojca pobierał już we wczesnym dzieciństwie. Po upływie kilku dobrych lat i zdanym egzaminie na prawo jazdy mógł spełnić swoje marzenie, którym był zakup swoich pierwszych „czterech kółek”. Wybór padł na Bianchinę Vignale, która do Polski przyjechała o własnych siłach z… Włoch! Młodzieńczą fascynacją naszego rozmówcy był natomiast szeroko pojęty motorsport. Pierwsze sukcesy Lelio Lattariego w tej dziedzinie przypadały jeszcze na czasy Rajdu Monte Calvaria. Zwycięsko wychodził on ze wszystkich odcinków specjalnych i prób zręcznościowych, czego dowodem jest jego ogromny zbiór trofeów.

„Z początku robiłem to dla zabawy, a dopiero później przerodziło się to w pasję mojego życia” – wspomina Leilo Lattari.

Z biegiem czasu, niewielki kabriolet został zamieniony na coś bardziej rasowego. Samochód, na którego widok serce do dziś zaczyna bić szybciej.

„Od zawsze podobały mi się Alfy Romeo, głównie w wersji coupé. Moim pierwszym samochodem tej marki była odmiana 1300 Junior. Później było ich już tyle, że do dziś nie jestem w stanie ich wszystkich zliczyć. Alfy Romeo wywoływały ogromne poruszenie na warszawskich ulicach.”

Najwcześniejsze Alfy Romeo Lelio Lattari musiał zakupić z własnych środków. Czasem zdarzał się jakiś rabat na zakup nowego auta. Wszystko zmieniło się jednak w momencie, gdy głównym sponsorem utalentowanego sportowca stała się Autodelta. Włoska firma, a dokładniej oddział Alfy Romeo został założony w 1963 roku przez Carlo Chitiego oraz Ludovico Chizzolę.

„Podarowali mi kiedyś żółtą Alfę Romeo GTAM, którą wcześniej jeździł inny kierowca wyścigowy. Tych samochodów było 200 sztuk na całym świecie. Miałem ją długo, ale w momencie, gdy musiałem gdzieś wyjechać z Polski – postanowiłem ją sprzedać. Ktoś odkupił ją ode mnie dosłownie za grosze. Po latach, jakiś człowiek rozpoznał ją po numerze nadwozia. Dowiedziałem się, że samochód został sprzedany, bodajże do Szwajcarii lub Niemiec za mniej więcej… pół miliona Euro! Gdybym widział, że te modele osiągną po latach takie ceny, to trzymałbym ją do dzisiaj.”

Po zakończeniu kariery sportowej, Leilo Lattari poruszał się już wozami innych, lecz wciąż dobrych marek. Gdy pracował w Niemczech, użytkował Nissana 300 ZX Twin Turbo. Japońska maszyna bez trudu osiągała prędkość 300 km/h. Był to najszybszy samochód, jaki posiadał w życiu.

„Gdy zbliżał się mój wyjazd do Chorwacji, zdecydowałem się na wygodnego Mercedesa, który dobrze znosił podróże po tamtejszych, wyboistych drogach.”

Co jednak wiąże włoskiego mistrza kierownicy z tajemniczym sedanem Lancii, który przez długie lata piastował swoje miejsce w podwarszawskim zbiorze legend motoryzacji?

„Jeśli chodzi o Lancię, to była ona służbowym samochodem Ambasady Włoch w Warszawie, przeznaczonym do użytku Ambasadora. Fabrycznie była ona pomalowana na granatowy kolor nadwozia. Złożyło się tak, że miałem okazję nią jeździć przez jakiś czas. Byłem w dobrych stosunkach z Ambasadorem i parę razy mi ją pożyczono. Możliwe, że miałem coś przy niej naprawić. Co się później stało z tym samochodem - niestety nie pamiętam. Na pewno został zastąpiony nowszym modelem Lancii. Niezbyt interesowałem się tą marką. Pamiętam natomiast, że Pierwszy Sekretarz Ambasady poruszał się wtedy niesamowitym samochodem. Był nim sportowy Jaguar - model E-type z długą, ponętną przednią maską. Wzbudzał szaloną wręcz sensację” – wspomina Pan Lelio Lattari.

Lancia w czasach swojej świetności. Z tyłu, prócz popularnej wówczas PL-ki, znajdował się jeszcze emblemat CD, będący skrótem od słowa „Corpus Diplomatic”. Przy samochodzie syn Pana Lattariego.

Wszystko wskazuje więc na to, że właścicielem będącej już na „emeryturze” Lancii, Tadeusz stał się mniej więcej na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. To pewnie za jego czasów została ona przemalowana na czerwony kolor. Przyglądając się archiwalnym zdjęciom auta można zauważyć, że w okolicach zamka tylnej klapy znajdowały się nieoryginalne otwory. Mogły być one pamiątką po mocowaniu owalnych tabliczek widocznych na czarno-białej fotografii.

Czy był to jedyny egzemplarz tego modelu Lancii w ówczesnej Polsce? Istnieje taka możliwość. Szkoda, że ten konkretnie pojazd nie przetrwał do dzisiejszych czasów…

Bardzo dziękujemy Panu Lelio Lattariemu za rozmowę, udostępnione zdjęcia oraz pomoc w rozwiązaniu zagadki kolejnego samochodu Tadeusza Tabenckiego.

Tekst: Marcin Zachariasz

Zdjęcia: Archiwum prywatne Pana Lelio Lattariego, Krzysztof Werkowicz