Jako, że nadal mamy całkiem sporo niepublikowanych zdjęć - a w dodatku co chwilę dochodzą jakieś nowe - chcielibyśmy podzielić się dzisiaj z Wami ciekawą galerią z 2007 roku. Fotografie te wykonał człowiek, o którym wspominaliśmy już kilka razy - człowiek, który próbował ratować jakiekolwiek rzeczy i pamiątki z kolekcji na własną rękę. Kiedy rozmawialiśmy z nim powiedział nam, że te konkretne zdjęcia zostały zrobione niejako na pożegnanie - rok bądź dwa lata wcześniej z działki zostały wywiezione co cenniejsze pojazdy w celu ich uratowania. Działki w Grodzisku Mazowieckim były istnym gniazdem os, dlatego też wywiezienie części samochodów w inne lokalizacje było bardzo dobrym pomysłem. Przy wywożeniu wspomnianych przez nas pojazdów trzeba było usunąć tak zwane barykady - czyli inne samochody, które niejako miały blokować dostęp do tych lepszych egzemplarzy. Właśnie wtedy działki bardzo opustoszały. Wszystkie te wysiłki zdały się niestety na nic, ponieważ syn właściciela zażyczył sobie powrotu wywiezionych w bezpieczne miejsce samochodów na działki w Grodzisku Mazowieckim... I wtedy zaczęła się ostateczna dewastacja i akty wandalizmu, które trwały aż 10 lat - do roku 2016, kiedy to obydwie posesje zostały finalnie uprzątnięte. Z resztą - nie przedłużajmy już i przenieśmy się na ulicę Orląt...
Smutny Dodge, potrzaskany przez HDSa. Pisaliśmy o nim wcześniej.
Naprawdę marnie to wyglądało. Ciekawe, czy znalazłby ratunek gdyby nie ten wcześniejszy incydent?
Wegetacja roślinna wybuchła w tym roku nad wyraz bujnie. Mimo, że to jesień...
Spróbujcie policzyć warstwy farby.
Taunus trzymał się prawie do samego końca.
Podobno przy wyciąganiu samochodów w 2016 roku większość po prostu łamała się na pół przy jakiejkolwiek próbie ich poruszenia.
Pusto. Jeszcze w 2005 było tutaj 2 - 3 razy więcej pojazdów.
Smutna Syrena spod płotu.
To zdjęcie dobrze obrazuje, jak jesienno - zimowe warunki sprzyjały robieniu zdjęć. Latem wszystko było tak zarośnięte, że prawie nie dało się wejść na działkę.
Jaga - z dedykcją dla Mietka Płocicy!
Mietek odkupił legalnie Jagę w 2016 roku. Przyjdzie jeszcze czas kiedy pokażemy Wam, jak wygląda obecnie.
Płot nie uchronił żadnego wozu od dewastacji.
Grodziska kolekcja była dość częstym miejscem pielgrzymek pasjonatów zabytkowej motoryzacji. Szkoda, że nigdy nie powstało tutaj muzeum jakie Tabencki planował stworzyć - na pewno było by co oglądać.
Rambler. Na wcześniejszych zdjęciach miał jeszcze szyby.
Jakiś czas później ktoś postanowił go podpalić.
Fragment ciężarówki - podobno używanej kiedyś przez Tabenckiego do przewozu samochodów.
Powolna degradacja postępowała z roku na rok. Dzieła dopełniali złomiarze.
Light Line - dobrze napisane. Po tak długim postoju wóz na pewno utlenił się w dużej części i stracił na wadze.
W domu powoli zaczął zapadać się dach. Byliśmy tutaj jakiś czas temu - prawdopodobnie niedługo zawali się cały dom.
Jeszcze rzut oka na smutnego Ramblera...
I ostatnie spojrzenie na pierwszą działkę.
Tymczasem przenosimy się na drugą posesję. Oddaloną o niecałe 500 metrów.
Smutna Skoda za płotem. Paradoksalnie ten wóz chyba jako jedyny przetrwał prawie do końca w nienaruszonym stanie.
Widok na ogół działki. To tutaj mieszkał Tadeusz Tabencki, tutaj również trzymał swój ulubiony pojazd - czarnego Mercedesa 500K.
Chodzą słuchy, że ten Buick Electra był jeszcze w latach dziewięćdziesiątych używany na co dzień. Postaramy się te "słuchy" zweryfikować u źródła, już niedługo.
Niestety - już w 2007 na pewno nie nadawał się do renowacji, a tym bardziej do użytku.
Maluch prawdopodobnie znalazł się tutaj w formie barykady - Tabencki ustawiał takie barykady, aby chronić dostęp do tych lepszych pojazdów.
Buick, Steyr, Fiat, BMW... Cała plejada motoryzacyjnych gwiazd.
Panie kierowniku, koło mu się odczepiło. Temu BMW.
Kilka lat wcześniej wyglądało całkiem nieźle. Niestety, natura robi swoje.
Dwa Fiaty X 1/9. Syn właściciela chwalił się kiedyś, że jeden z nich należał do niego. Co z tego, skoro żaden z nich już nigdy nie ruszył się z miejsca...
Ciekawa instalacja artystyczna.
Steyr 55 Baby. Na obydwu działkach było ich kilka. Czyżby Tabencki miał do nich słabość?
Wtedy chyba jeszcze rokował na renowację. Kilka lat później już nie wyglądał tak dobrze.
Warszawa 223. Miała na boku wielki napis - "NIE WYCIĄGAĆ!!!". Ciekawe, czy napis namalował sam Tabencki czy była to radosna twórczość któregoś z dewastatorów.
Kolejna barykada, tym razem w postaci Wartburga 353. Kilka lat później przemieścił się bardziej w kierunku domu.
Austin 1100. Widać, że zaczał się powoli poddawać - kilka lat później pęknął na pół.
Smutny Citroen DS. Wcześniej stał na pierwszej działce i miał czarne tablice rejestracyjne WIP. Na pewno jeździł nim kiedyś jakiś VIP!
Kolejna instalacja artystyczna. W tle widać blaszaki - w ostatnim z nich stał słynny Mercedes 500K. Blaszaki miały w dużej części podłogę wyłożoną gustownymi kafelkami.
Citroen Citroenem, ale w lewym górnym rogu majaczy coś o wiele ciekawszego...
Syn właściciela opowiadał, że czerwony Pontiac Fiero również należał do niego. Ciężko ocenić, czy włożyć tą całą historię między bajki.
Alfa Romeo 6C 2500 Freccia D'Oro i Fiat 850 Spider. Do dzisiaj nie rozumiemy, dlaczego Alfę pozostawiono na pastwę losu - był to jeden z dwóch egzemplarzy w naszym kraju. Obydwa należały do Tabenckiego.
Mamy informacje, że ten konkretny egzemplarz nie jest już w Polsce. A szkoda.
Tym smutnym akcentem zakończymy ten wpis - ale nie martwcie się! Zdjęć zostało nam jeszcze całą masę - i na pewno się nimi z Wami podzielimy za jakiś czas.