Jak Dziadek z Wnuczkiem - wywiad

Niegdyś bliski znajomy Tadeusza Tabenckiego, po jego śmierci wycofany i niechętny do rozmów z jakimikolwiek mediami... Nie było łatwo go znaleźć. Nam się jednak udało. Ciężko było go namówić do rozmowy, bo myślał że jesteśmy kolejnymi ludźmi próbującymi szkalować Tadeusza Tabenckiego. Jednak po przejrzeniu naszych materiałów zdecydował się z nami porozmawiać. Nasze pierwsze spotkanie trwało kilka godzin, podczas których pozyskaliśmy wiele fantastycznych informacji i wysłuchaliśmy masę mrożących krew w żyłach historii. Na publikację drugiej rozmowy otrzymaliśmy zgodę - była to rozmowa o weselu, w którym brał udział czarny Mercedes 500K, nasz dzisiejszy rozmówca oraz oczywiście sam Tadeusz Tabencki. Nie przedłużając - poznajcie Mirka - człowieka który towarzyszył Tadeuszowi przez długie lata i był przy nim aż do końca. Prawdopodobnie jako jeden z niewielu miał wstęp wszędzie i szansę by jeździć najwspanialszymi samochodami z kolekcji. Przed przeczytaniem wywiadu zachęcamy do obejrzenia filmu ze wspomnianego ślubu, żeby jeszcze lepiej wczuć się w klimat...

Tabencki Collection: Cześć Mirku! Na wstępie dziękujemy Ci że zdecydowałeś się na tę rozmowę. Może zaczniemy od prostego pytania - kiedy poznałeś Tadeusza Tabenckiego?

Mirek: Dziadka poznałem w 1986 roku. W tym czasie należałem do klubu motocykli weteranów Nornica w Pruszkowie i jeździłem na różnego rodzaju zloty i rajdy motocykli zabytkowych. W tamtym czasie ciężko było zdobyć części do tych motocykli. Dowiedziałem się że w Grodzisku jest człowiek, który ma dużą kolekcję pojazdów zabytkowych i postanowiłem go odwiedzić. Po podjechaniu na posesję zobaczyłem starszego Pana krzątającego się przy samochodach i poprosiłem o rozmowę. Zgodził się. Jak zaczął mi opowiadać to oniemiałem. Wiedzę na tematy motoryzacyjne miał olbrzymią i bardzo mi tym zaimponował - on opowiadał a ja z otwartą gębą słuchałem. Dzięki niemu dostałem kontakty do ludzi, którzy mieli graty do mojego motocykla. Pojechałem mu podziękować i znów słuchałem. Zaprosił mnie wtedy na posesję i pokazał kilka swoich motocykli, byłem pod wrażeniem. Później zapytał czy ja sam remontuję swój motocykl - odpowiedziałem że tak. "A może by Pan coś dla mnie zrobił?" - zapytał. Oczywiście, że się zgodziłem. No i tak to się zaczęło - przywoził mi różne części do spawania, a ja mu to robiłem. Na początku płacił mi za moje prace, a później robiłem różne rzeczy za darmo - tak, za darmo bo go polubiłem - On przyjeżdżał do mnie, a ja do niego. Przypadliśmy sobie do gustu i się zaprzyjaźniliśmy. To ja namówiłem go, że warto by było pokazać trochę aut. Zabrałem go na Autosacrum do Podkowy Leśnej, żeby zobaczył trochę samochodów i motocykli swoim wehikułem czasu. No i pojechaliśmy! Jak zobaczył to wszystko to powiedział tylko, że tu nic specjalnego nie ma i wzruszył ramionami. Pojechaliśmy do domu. Zapytałem o co chodzi, dlaczego mu się nie podobało? Powiedział: "To, co tam było to ja wszystko mam, za rok pojedziemy którymś z moich". Za rok pojechaliśmy -padło na Mercedesa. Zrobiliśmy niezłe zamieszanie wśród kolekcjonerów i wróciliśmy. Wtedy naprawdę widziałem, że był szczęśliwy...

Tabencki Collection: Czy nadal zajmujesz się zabytkową motoryzacją?

Mirek: Niestety już nie. Po śmierci Pana Tadeusza straciłem serce do zabytków i nigdy potem nie wróciłem do tego tematu.

Tabencki Collection: Przejdźmy może do ślubu. Skąd właściwie pomysł, żeby pojechać tym Mercedesem?

Mirek: Pomysł wyszedł spontanicznie. Dostałem zaproszenie na wesele swojej ciotecznej siostry. Pomyślałem, że zrobię im taki prezent. Poprosiłem Dziadka czy byłoby to możliwe i chętnie się zgodził. Już jeździliśmy razem na różne imprezy tym autem więc nie widział problemu. Byłem bardzo zadowolony, że mogę to dla nich zrobić a przy okazji rozruszać Dziadka. Do samego ślubu młodzi nie wiedzieli że będą jechali tym Mercedesem. Wstępna wersja dla nich to był Fiat Croma, który ich wiózł do cywilnego. Dopiero jak wyszli z domu - zobaczyli jakim autem będą jechali. To był po prostu szok. Przygotowania Mercedesa do ślubu zaczęły się tydzień wcześniej. Mycie, odkurzanie, wymiana oleju, tankowanie. Było bardzo dużo pracy, którą musiałem sam wykonać. Dziadek tylko pokazywał niedociągnięcia, nie musiał nic robić. Pamiętam jak chciałem ukryć przetarcia lakieru na drzwiach bo Mercedes miał oryginalny lakier i były już lekkie przetarcia. Słuchaj, używałem czarnej pasty do butów - tak, do butów, bo nie mieliśmy środków do pielęgnacji lakieru. Wyszło super. W dzień ślubu pojechałem do Dziadka dwie godziny wcześniej i przeżyłem szok! Mówił mi, że dostał telefon, że ruskie chcą odbić auto i nie jedziemy. Naprawdę nie wiedziałem co robić. Zrobiło mi się bardzo przykro. Powiedziałem, że to jakieś bzdury i o mało się nie pokłóciliśmy. Powiedziałem też, że biorę pełną odpowiedzialność. Po godzinie molestowania wystawiłem Mercedesa z garażu i po szybkim przetarciu wyjeżdżamy. Uff... udało się, zdążyłem. Na samym ślubie byłem spięty całą tą sytuacją i bardzo mocno się wszędzie rozglądałem. Nawet w locie zorganizowałem ekipę mocnych chłopaków, żeby pomogli w razie czego. Były dwa samochody i sześciu chłopa. Na szczęście nic się nie wydarzyło i pomoc była niepotrzebna. Dziadek gdy wsiadł do samochodu to już był innym człowiekiem, odpuściły emocje. Wszystko poszło jak powinno i Dziadek po ślubie mnie przeprosił za tę całą sytuację. Nawet żeśmy się uściskali. Był zadowolony i uśmiechnięty.

Tabencki Collection: Zauważyliśmy właśnie, że na filmie ze ślubu oraz na jakimkolwiek zdjęciu, które mamy, powiedzmy na jakiejś fotografii z dawniejszych lat czy kiedy Ty byłeś przy nim -On zawsze jest uśmiechnięty i nie widzieliśmy żadnego smutnego zdjęcia.

Mirek: Słuchaj, on był zadowolony, że się tym interesuję, że mu pomagam. Wokół niego krążyło wiele sępów, którzy myśleli, że jak on jest wiekowy to coś wyrwą z jego kolekcji. Ze mną było odwrotnie, ja przynosiłem mu, co mi wpadło w ręce. Brakowało mu bratniej duszy, a ja wtedy taką byłem dla niego. Nie miał wsparcia od nikogo, od syna, od rodziny - czujesz to? Powiedz jak byś się czuł, gdyby Twoi bliscy tylko by patrzyli na Ciebie pod względem kasy. Powiedział mi kiedyś, że jak on umrze to Wacek straci to wszystko, i niestety mówił prawdę. Z tego co wiem to wiele osób tak twierdzi.

Tabencki Collection: A czy syn Tadeusza - Wacław - odwiedzał Cię po śmierci ojca?

Mirek: Tak... Raz przyjechał zaraz po pogrzebie i pytał czy wiem coś o samochodach Dziadka oraz o jego koncie w Szwajcarii. Powiedziałem mu, że jedyną pamiątką jaką mam jest film z tego właśnie ślubu. Jego to nie interesowało. Powiedziałem mu, że nawet gdybym coś wiedział to i tak mu nie powiem. Później kilka razy była u mnie policja, bo rzekomo twierdził że u mnie są jego samochody co oczywiście było bzdurą. Od tamtej pory nie kontaktował się ze mną.

Tabencki Collection: Nie chciał zobaczyć ostatniego filmu ze swoim ojcem?

Mirek: Niestety nie. Wiesz, oni wtedy biegali za kasą, a nie jakimiś tam filmami.

Tabencki Collection: Dziwne było to jego zachowanie, prawda?

Mirek: Ja nie wiem czemu on tak postąpił, co to wszystko miało znaczyć - trudno mi powiedzieć. Ja bym się na pewno zainteresował na jego miejscu. Jakby ktoś mówił, że ma film z moim zmarłym ojcem to zrobił bym wszystko, żeby go zdobyć.

Tabencki Collection: Dokładnie. A czy jak jechaliście do ślubu to było duże zainteresowanie przechodniów? Na filmie widać, że takie małe dzieciaki robiły Wam eskortę.

Mirek: Każdy przechodzień, który nas zauważył to się przyglądał, stawały też niektóre samochody. To naprawdę było wydarzenie niepowtarzalne. Ja specjalnie wolno jechałem, żeby jak najwięcej osób zobaczyło auto. Pod kościołem jak się zatrzymałem to tłum ludzi zaraz się zjawił. Nie mogłem przejechać dalej, bo ludzie z poprzedniego ślubu nas obstąpili. Jak już się obluzowało to podjechaliśmy pod bramę samego kościoła.

Tabencki Collection: A jak była sama ceremonia w kościele, to ktoś tam stał i pilnował tego samochodu cały czas?

Mirek: Ja byłem non stop, na metr nie odszedłem od auta

Tabencki Collection: A Tabencki też został czy poszedł do kościoła?

Mirek: Tak, zostaliśmy razem, cały czas pilnowaliśmy. Słuchaj, tyle ludzi tam było, tyle zainteresowania, to naprawdę było wielkie wydarzenie. Każdy podchodził, zadawali pytania, a najbardziej irytowało mnie jak ktoś dotykał karoserii, bo łapki były wszędzie.

Tabencki Collection: A pamiętasz może czy był problem z wyciągnięciem Mercedesa? Bo z tego co pamiętamy, to on stał w tym ostatnim garażu przy domu i był już dość konkretnie zablokowany przez inne samochody.

Mirek: Przed garażem stało Fiero i Alfa, coś tam jeszcze. Głównie to Fiero mi przeszkadzało, ale wcześniej go odsunąłem i później już było dużo prościej wyjechać z garażu.

Tabencki Collection: Z tego co słyszeliśmy to nikomu oprócz Ciebie nie pozwalał jeździć tym Mercedesem?

Mirek: W latach 1992 - 1995 tylko ja jeździłem jego samochodami. Parę lat mi to zajęło, żeby się do mnie przekonał i zobaczył, że potrafię tym jeździć.

Tabencki Collection: Czy uważasz że syn Tadeusza powinien przejąć kolekcję ojca i kontynuować jego dzieło?

Mirek: Absolutnie nie... Dziadek chciał, żeby to było jego dziedzictwo dla Polski. Prowadził rozmowy z Muzeum Techniki w Warszawie, chciał przekazać to wszystko pod warunkiem, że mu wybudują pawilon na jego posesji. Miał wystarczająco dużą działkę, by to wszystko się zmieściło, ale niestety nie było zainteresowania. Próbowaliśmy sami znaleźć odpowiednie budynki do zaadoptowania na muzeum, niewiele zabrakło. Wacek nie miał serca do tych samochodów, jego interesowała kasa i tego się obawiał Tabencki. Wyszło jak wyszło. Smutne to. Zobacz, inni kolekcjonerzy mają dobrych spadkobierców i są spokojni, że dzieło ich życia nie przepadnie, a jak wyszło w tym przypadku?

Tabencki Collection: Trudny temat. A czy widziałeś Maybacha, który też należał do kolekcji?

Mirek: Niestety nie zdążyłem. Mieliśmy jechać go uruchomić, ale nie zdążyliśmy.

Tabencki Collection: Czy kojarzysz może skrytkę pocztową Tadeusza? Czy takową posiadał?

Mirek: Tak, miał skrytkę w Warszawie, ale jeździł tam sam pociągiem. Oszczędzał...

Tabencki Collection: Na to wychodzi. Mając takie samochody jeździć pociągiem? W sumie całe życie tak naprawdę...

Mirek: Słuchaj, On się po prostu nie ujawniał, bał się złodziei i żył skromnie. Tylko pseudo-bogacze pokazują na co ich stać, a w rzeczywistości nie stać ich na przysłowiowe paliwo.

Tabencki Collection: Do dzisiaj tak jest.

Mirek: Ja to zauważyłem po niektórych kolekcjonerach. Przyjeżdżali do Dziadka, złote góry obiecywali. Pewien znany obecnie kolekcjoner też do niego przyjeżdżał i proponował śmieszne wymiany. To Dziadek go wyśmiał. Starego lisa przechytrzyć? Teraz słyszę jacy to byli przyjaciele, ile to mu pomogli... To wszystko są bzdury. On nie miał przyjaciół. Większość liczyła na to, że coś od niego wyrwie i deptali ścieżki na próżno.

Tabencki Collection: A czy nie uważasz, że to dziwne? Dlaczego do tej pory nikt się tym tematem na poważnie nie zainteresował. Minęło przecież tyle lat....

Mirek: Tak, tym bardziej że tyle osób opowiadało że byli jego wielkimi przyjaciółmi, świetnie go znali... Dlaczego nikt nie przyłożył ręki do tego żeby wyjaśnić sytuację? Pojawiło się dużo plotek, szkalowania... Ja Ci powiem dlaczego: bo to jest puszka Pandory!! Na szczęście można powiedzieć, że ktoś w końcu się tym zajął i przywróci dobre imię Tabenckiego...

Tabencki Collection: No tak, pojawiliśmy się my.....

Mirek: Przewertowałem Wasze materiały od deski do deski - wszystko co tylko możliwe i widzę, że materiał jest kozacki. Nie piszecie plotek tylko rzetelne materiały. Wielki szacunek dla Was, że się z tym mierzycie. To nie będzie łatwizna ale myślę, że dacie radę i z całego serca Wam tego życzę. Zróbcie to!!!

Tabencki Collection: Dzięki. Nie będziemy Cię już dzisiaj dłużej męczyć. Powiedz może jeszcze - czy jest coś, czego byś sobie w temacie Tabenckiego życzył?

Mirek: Moim marzeniem jest, żeby wszyscy Ci pseudo-redaktorzy, którzy szkalowali Tabenckiego publicznie za to przeprosili. Drugim - zobaczyć Mercedesa w całości. Trzecim - dowiedzieć się, kto się dopuścił zbrodni pocięcia tego samochodu. Liczę na to, że Wy dojdziecie do prawdy!

Tabencki Collection: Zrobimy co w naszej mocy by wyjaśnić historię Tadeusza i jego pojazdów. Na koniec mamy jeszcze jedno pytanie - dlaczego używasz słowa Dziadek? Przecież nie byliście rodziną.

Mirek: Sam Tabencki pozwolił mi tak mówić ze względu na moje nazwisko i tak się utarło. Nawet moje dzieci tak do Niego mówiły. Kiedyś się założyłem z Dziadkiem że jestem dla Niego Wnuczek i mogę mu to prawnie udowodnić. Długo nad tym myślał, powiedział że to nie możliwe a ja mówię; to proszę spojrzeć i pokazałem dowód osobisty. Rozbawiło go to bardzo i od tamtej pory było Dziadek i Wnuczek.. Ot taka to historia z życia wzięta.

Tabencki Collection: Dziękujemy Ci bardzo za rozmowę - mam nadzieję że pozostaniemy w kontakcie.

Mirek: A ja Wam dziękuję że działacie. Jestem pod wrażeniem Waszej wiedzy na temat w tak krótkim okresie czasu. Jeszcze raz czapka z głowy do następnego razu. Zaskoczcie mnie!!!

Wywiad przeprowadził: Bartłomiej Ślusarek

Transkrypcję wykonał: Marcin Zachariasz

Zdjęcia i film bezinteresownie udostępnił: Mirosław Wnuczek