Niemalże identycznym, pomalowanym w psychodeliczne wzory wozem jeździła Janis Joplin. Inny egzemplarz w wersji Speedster miał swoje pięć minut w znanej produkcji filmowej „Top Gun” – Porsche 356 nieprzerwanie od 72 lat rozpieszcza nas swoimi kształtami i pomrukiem czterocylindrowego silnika umieszczonego z tyłu. Prekursor kultowej 911-stki wskazał nowy kierunek w projektowaniu samochodów sportowych, które sprawdzały się w każdej sytuacji – zarówno jadąc po zwycięstwo na torze Nürburgring jak i parkując na podjeździe parterowego domu gdzieś przedmieściach Dallas. Dość nietypowy egzemplarz Porsche 356 trafił również do zbiorów Tadeusza Tabenckiego.
Wszystko działo się w na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. W tamtym okresie najwięcej świeżo zakupionych samochodów znajdywało swoje miejsce na terenie posesji przy ul. Krasińskiego w Grodzisku Mazowieckim. Przydomowy, perfekcyjnie wykoszony ogród miał być miejscem przejściowym dla wszystkich eksponatów, które według planów Tadeusza – miały zostać przetransportowane do dużej hali, znajdującej się na terenach jednej z podwarszawskich wsi. Przydomowe garaże były zajęte przez kilka egzemplarzy Porsche i reprezentacyjnego Mercedes 500K, dla którego trzeba było postawić nieco większy blaszak, który wyściełano również betonowymi płytami. Miało to zapobiec przedostawaniu się wilgoci do pomieszczenia, a do tego dodawać nieco kolorytu temu miejscu.
Zastanawiacie się pewnie dlaczego określiliśmy owe Porsche 356 mianem „nietypowego”? Już śpieszymy z wyjaśnieniem. Pierwsze zdjęcia samochodu zostały wykonane w jednym z niemieckich warsztatów, gdzie rzadki samochód przechodził remont. Mocno zmęczona „buda” niemieckiego auta musiała w przeszłości przejść szereg innych napraw, - możliwe nawet, że pokolizyjnych. 356-tka była hybrydą dwóch generacji tego modelu – odmian 356A i 356B. Tak też został zrekonstruowany – przód wzbogaciły części z późniejszej wersji niemieckiego samochodu, natomiast drzwi pochodziły z najwcześniejszego modelu. Świeżo nałożona baza i podkład zostały następnie przykryte przez błyszczący lakier o czarnej barwie. We wnętrzu znalazły się oryginalne fotele obite podobnie jak panel deski rozdzielczej - w czerwoną skórę, natomiast pod maskę zawędrował oryginalny silnik. Samochód było gotowy do wydania. Egzemplarz ze zdjęć został najprawdopodobniej przyjęty do kolekcji w ramach rozliczenia, na które Tadeusz zgodził się podczas jednej z transakcji. Z niektórych informacji wynika, że czarne Porsche „wjechało” na słynne działki wraz ze słynnym Mercedesem 170S, którego mogliście podziwiać na naszych wcześniejszych zdjęciach.
Nowy nabytek sprawił ogromną radość Tabenckiemu, który pomimo swojego wieku – każdego dnia niestrudzenie sprawował nadzór nad swoimi zbiorami. Gdy samochód przekroczył granicę Grodziska Mazowieckiego, ten miał już przygotowany zestaw naklejek z logo Porsche, którymi przyozdobił następnie jego nadwozie.
Dostarczony wóz został ustawiony niemalże „drzwiami w drzwi” z żółtym Mercedesem 170S na tyłach jego posesji. Według naszych ustaleń – Porsche było złożone w 99%, bowiem nie posiadało jedynie przednich reflektorów. Obydwa samochody zostały okryte stertą pokrowców, które przez pierwszy rok nawet jakoś radziły sobie z różnorakimi czynnikami atmosferycznymi. Kłopotliwie jedynie były nadmierne ilości owoców, które późnym latem spadały z pobliskiej jabłonki na dachy zaparkowanych za domem samochodów.
Choć Porsche 356 więcej czasu spędziło ukryte pod stertą materiałów, niż błyszcząc dumnie na ulicach Grodziska – Tabencki z dumą prezentował je podczas wizyt kolekcjonerów z Niemiec, Danii, Francji, Austrii, Belgii, a nawet Stanów Zjednoczonych.
„Dziadek często uchylał garażowe wrota na kilka centymetrów, pokazywał chwilę samochód, po czym zaraz zamykał swój skarb. Podobnie było z podnoszeniem pokrowców i pokazywaniu zaledwie fragmentu unikatowego wozu. Za to opowiadać o swoich samochodach mógł godzinami, jak nie dniami! Taki był” – nadmienia z uśmiechem na ustach osoba znająca przed laty Tadeusza Tabenckiego. Poniższe fotografie mogą choć w pewnym stopniu ukazać Wam jego radość, którą powodowały gromadzone na działkach samochody.
„Tadeusz niektóre ze swoich okazów okrywał papą i różnorakimi kocami. Niestety, taka mieszanka tworzyła niezbyt przyjemny klimat dla starej blachy, która po prostu się utleniała. Próbowałem mu w jakiś sposób to wytłumaczyć, ale zawsze odpowiadał, że to niczemu nie szkodzi, po czym gładził swoje auta ręką po błotniku” – wspomina Krzysztof, znajomy Tadeusza Tabenckiego.
Za kadencji Tadeusza Porsche nie doczekało się jednak własnego miejsca garażowego, choć ten zapewne bardzo się o to starał. Po 1996 roku samochód nadal stał na zewnątrz. Dziwnym trafem sportowy samochód pozostawał w miarę kompletny, nawet pomimo nasilających się włamań i kradzieży. „Gdy porządkowaliśmy działki na początku lat dwutysięcznych, okazało się, że Tadeusz jeszcze przed śmiercią wymontował z 356-tki kompletny silnik i wsadził go do bagażnika jednej ze swoich syrenek. To był naprawdę pomysłowy człowiek i zabezpieczał swoje skarby na wszystkie możliwe sposoby! Zabrakło mu tylko czasu, aby to wszystko ogarnąć…” – dodaje Krzysztof.
Jak już wspominaliśmy, Porsche jeszcze przed zakupem przez Tabenckiego przeszło remont w Niemczech. Poniżej prezentujemy zdjęcia, które zostały wykonane w jego trakcie - jeszcze zanim samochód przybył do Grodziska.
Czarne Porsche przez wiele lat stało ze zdemontowanymi kołami. Na szczęście ich komplet znajdował się w jednym z pokoi starej willi. 356-tka z pękniętą szybą przednią została szybko wyciągnięta i zabrana przez Krzysztofa w bezpieczne miejsce, w którym stało m.in. MG B i Porsche 912. Co ciekawe, zarówno w pawilonie przy ulicy Orląt jak i w domu Tadeusza, jeszcze kilka lat po jego odejściu – na starej posadzce wciąż walały się oryginalne emblematy samochodowe, a w tym sporo cennych znaczków z Porsche. Niektóre okazy były nawet fabrycznie zapakowane w oryginalne foliowe woreczki sprzed lat.
Po setkach kursów na działki w celu uporządkowania panującego tam harmideru - Porsche znalazło swój własny kąt. W nowym miejscu nie było go nawet z widać drogi. Niestety, rok później auto zostało zabrane przez syna Tadeusza Tabenckiego i odjechało w nieznanym kierunku.
Na dokładnie ten sam egzemplarz natknęliśmy się kilkanaście lat później podczas przeglądania zdjęć na jednym z internetowych portali społecznościowych. Niegdyś piękne Porsche nie przypominało już jednak samochodu z dawnych czasów. Była nim w zasadzie goła karoseria, która z oryginalnych elementów posiadała jedynie klapkę schowka, a także oryginalny panel deski rozdzielczej i kilka elementów zawieszenia. Przeprowadzona „na szybko” przed laty renowacja zabezpieczyła nieco samą karoserię, która bez tych ingerencji mogłaby się po prostu rozpaść. Reszta części została ogołocona i najprawdopodobniej zasiliła inne egzemplarze tego typu samochodów. Stojąca praktycznie po sam dach w trawie maszyna zniknęła z nowego miejsca równie szybko, co się pojawiła. Bardzo możliwe, że trafiła w kolejne ręce i właśnie czeka w kolejce na remont.
Co jakiś czas na wielu zlotach i wystawach zabytkowych samochodów mamy okazję oglądać perfekcyjnie odrestaurowane modele Porsche 356. Rzadkie kabriolety, zgrabne coupe, świeżo odrestaurowane wersje z USA – naprawdę jest co podziwiać! Jedno natomiast jest pewne - na próżno wśród nich szukać wyjątkowego charakteru i nietypowej historii, którymi została obdarzona czarna „perełka” od Tadeusza Tabenckiego…
Tekst:Marcin Zachariasz
Korekta:Bartłomiej Ślusarek
Zdjęcia: Krzysztof Werkowicz, archiwum prywatne autorów strony