Białe Porsche 912

Ikonami motoryzacji z dawnych lat możemy określić przynajmniej kilkadziesiąt samochodów, które prócz swoich osiągnięć na tle technicznym i sportowym – stały się ruchomymi elementami światowej popkultury. Szczególnym okresem dla tego typu wozów był przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, kiedy to w wielu krajach nastąpiło słynne „wyzwolenie”. Dumą Wielkiej Brytanii były tanie i proste w obsłudze Austiny Mini, które kilkukrotnie wjeżdżały na podium podczas Rajdu Monte Carlo, a ich styl docenili także członkowie zespołu The Beatles. Słynący z ogromnych samochodów Amerykanie silnie przeżywali kult Volkswagena – zarówno popularnego garbusa jak i przestronnego ogórka, czyli nieodłącznych symboli legendarnego Festiwalu Woodstock. W Niemczech swoje wielkie triumfy świętowało Porsche. Znakomite maszyny ze Stuttgartu były silnie inspirowane zamiłowaniem marki do motorsportu i ponadczasowego design, który nie zestarzał się do dziś.

Dzieło Ferry’ego Porsche - model 911, określano mianem „samochodu idealnego”. Nieposiadający masy elektronicznych gadżetów wóz dawał stuprocentową satysfakcję z prowadzenia, o którą walczyło wówczas całe grono zachodnich marek samochodowych. Jednak nie ma róży bez kolców – na ten luksus mogli z początku pozwolić sobie tylko nieliczni. W 1965 roku zakończono także produkcję Porsche 356, który pozostawiło po sobie sporą lukę w gamie. Tak narodził się pomysł na nieco bardziej przystępne cenowo Porsche, które byłoby niemalże bliźniacze z kultową i podobającą się klienteli 911-tką. Jeszcze w tym samym roku zaprezentowano model 912, który od swojego pierwowzoru różnił się jedynie jednostką napędową oraz nieco uboższym wyposażeniem. Samochód napędzał czterocylindrowy silnik dobrze pamiętający czasy swojego poprzednika. Przy pojemności 1582 cm3 rozwijał on moc 90 KM, które naprawdę nieźle radziły sobie w trasie, a nawet i na wyczynowych OS-ach. Ale o tym powiemy Wam później...

Takiego samochodu nie mogło oczywiście zabraknąć w podwarszawskiej kolekcji Tadeusza Tabenckiego. Prócz przedwojennych automobili, przez wiele lat starał się on gromadzić również nieco nowocześniejsze samochody, za którymi najczęściej ciągnęły się niesamowite historie ich poprzednich właścicieli. Na jeden z pierwszych egzemplarzy Porsche do swoich zbiorów natrafił on w 1975 roku w okolicach Kielc. Było to białe Porsche 912 z rocznika 1969, które miało wówczas zaledwie 6-lat. „Porschaka” wyróżniały z tłumu akcesoryjne halogeny przednie, a także pojedyncze lusterko zamontowane na drzwiach od strony kierowcy. Środek pojazdu utrzymany był w bordowej kolorystyce. Fotele posiadały nawet oryginalne zagłówki, które w tamtych czasach były nie lada rarytasem. Całość idealnie współgrała z jasnym kolorem karoserii.

Według naszych ustaleń, ten sam samochód mógł wcześniej należeć do utytułowanego kierowcy rajdowego - Włodzimierza Markowskiego. Wóz ten, choć nie na stalowych kołach, a oryginalnym komplecie felg Fuchs – posiadał bardzo źle spasowaną przednią maskę - identycznie jak w samochodzie polskiego rajdowca. Takie same były także chromowana osłona wlotu powietrza oraz komplet wspomnianych wcześniej dodatkowych świateł. Poza tym, samych egzemplarzy Porsche, a w szczególności modeli 912 było w tamtejszej Polsce naprawdę niewiele. Należy też pamiętać, że dostęp do tego typu pojazdów mieli tylko nieliczni.

Miejscem postoju dla nowego nabytku był świeżo postawiony, blaszany garaż, na który Tabencki mógł spoglądać wprost z kuchennego okna swojej willi. Wielkim zaskoczeniem dla nas było kilka archiwalnych fotografii, które anonimowy autor wykonał pod jednym z warszawskich kościołów. Sportowa maszyna służyła wtedy jako… ślubna limuzyna! Jej karoseria została pieczołowicie ozdobiona żywymi kwiatami, natomiast we wnętrzu swoje miejsce znalazły wiszące gadżety z epoki lat siedemdziesiątych – w tym sztuczny kwiat słonecznika, który zawieszony na lusterku wstecznym, wesoło kiwał się podczas każdego zakrętu. Auto poruszało się wówczas na komplecie próbnych tablic rejestracyjnych TPR 251, a na każdej z wypolerowanych felg Fuchs widniała naklejka z logo pochodzącej ze Stuttgartu marki. Kilka dodatkowych naklejek przyozdobiło też przednie błotniki, a na tylnej klapie dołożony został metalowy emblemat. Poniższe zdjęcia mogły zostać wykonane pod koniec lat siedemdziesiątych.

Porsche 912 przyciągało uwagę każdego, kto miał możliwość obejrzeć choć część zbiorów grodziskiego kolekcjonera. Pomimo sporadycznego użytkowania auta – czego dowodem mógł być coroczny zlot starych samochodów w Zakopanem, mieście, które Tadeusz Tabencki darzył wielkim sentymentem – samochód wciąż trzymał się w nienagannym stanie technicznym. W garażu, gdzie stało przez kilka dłuższych lat, z czasem pojawił się też komplet zapasowych opon założonych na oryginalne „stalówki” z katalogu Porsche. Na jednym z poniższych zdjęć zauważyć można złotą naklejkę jednego z belgijskich dealerów samochodów używanych. Co ciekawe, identyczne „wlepki” pojawiły się na kilku innych sportowych samochodach z kolekcji. Tabencki naklejając je na karoserię – dodawał danemu wozowi nieco zachodniego sznytu, gdyż sporo z nich miało zupełnie inne pochodzenie.

Ostatnimi osobami, które widziały legendarną maszynę przed śmiercią właściciela kolekcji była garstka zagranicznych kolekcjonerów oraz znajomy Tadeusza – Krzysztof. Próbował on w późniejszych latach na własną rękę chronić unikatowej kolekcji przed włamywaczami i złodziejami, którzy codziennie czatowali pod obiema działkami i nieraz musieli obejść się ze smakiem widząc zapalone światła w obydwóch budynkach. Gdy jednak okoliczne grabieże zaczęły się nasilać, nawet zastawione innymi samochodami „blaszaki” okazały się być mniej bezpiecznym miejscem dla cenniejszych wozów.

Po jakimś czasie Krzysztof postanowił zorganizować lepsze lokum dla tego typu pojazdów oraz kilku motocykli. Po dogadaniu się z synem Tadeusza Tabenckiego – niektóre z samochodów zostały wyciągnięte przy użyciu czerwonego traktora z garaży, których kłódki próbowali już wcześniej sforsować złodzieje. Co ciekawe, kilka z lepiej zachowanych samochodów odpaliło bez większego problemu nawet po tylu latach postoju. Do tego grona zaliczała się również 912-tka.

„Białe Porsche 912 było bez wątpienia jednym z najlepiej zachowanych wozów tej marki u Tabenckiego. Wystarczyło wymienić płyny i podpiąć nowy akumulator, a silnik od razu zaskoczył! Zamocowałem na niej stare tablice rejestracyjne z mojego malucha i w wielkim stylu podróżowałem kilka razy za kierownicą Porschaka. Pamiętam, że pewnego razu natrafiłem na kontrolę drogową, którą nico zdziwił widok takiej maszyny spokojnie poruszającej się po podwarszawskich drogach. Policjanci byli zdziwieni, że w dokumentach wciąż figurują właściciele sprzed wielu lat. 912-tka stała u mnie w zadaszonym pomieszczeniu, gdzie niegroźne były jej deszcze, ani jakiekolwiek kradzieże” – wspomina Krzysztof.

Niestety, z do końca niewyjaśnionych przyczyn, syn Tadeusza Tabenckiego zażyczył sobie w pewnym momencie powrotu na dawne miejsce zabranych wcześniej samochodów. Gdy żółte MG B, kilka sztuk BMW Dixi oraz jedno z dwóch czerwonych Porsche 911 wróciły do grodziskiego pawilonu – białe Porsche 912 odjechało w mniej znanym kierunku, a wraz z nim kilka innych wartościowych pojazdów, które były w nieco lepszym stanie. Przez kilkanaście lat mało kto wiedział co się działo z owym Porsche oraz kto je „przygarnął”. Dokładnie w tym roku, w jednym z internetowych ogłoszeń dotyczących sprzedaży zabytkowego Mercedesa z lat pięćdziesiątych – na drugim planie publikowanych przez autora zdjęć pojawia się fragment białego Porsche. Niestety, z samochodu zniknęła większość cenniejszych elementów. Ktoś pozbył się nawet przednich reflektorów, które lata spędziły w chromowanych ramkach. Zdemontowana została też oryginalna pokrywa bagażnika. Bardzo możliwe, że silnik też został wcześniej sprzedany. Z otrzymanych informacji wynika, że aktualnie ten sam egzemplarz 912-tki przechodzi lub przeszedł już remont - jednak nie do końca wiadomo, gdzie się znajduje. Na poniższym zdjęciu widać kawałek tego samochodu w lewym górnym rogu.

Bardzo możliwe, że bogata przeszłość wozu została ukryta pod świeżo nałożonym lakierem, a sporo fabrycznych części zostało przełożonych do innych pojazdów. Zastanawia nas, czy obecny posiadacz wozu zdaje sobie sprawę z tego, że ma u siebie samochód, który kryje za sobą taką historię. Mamy nadzieję, że kiedyś będziemy mogli przedstawić Wam dalsze losy wyjątkowego niegdyś Porsche 912, z którego tak bardzo był dumny Tadeusz Tabencki.

Tekst: Bartłomiej Ślusarek / Marcin Zachariasz

Zdjęcia: Krzysztof Werkowicz, Otomoto, archiwum prywatne autorów strony