Historia Tabenckiego - część czwarta

Śmiało można powiedzieć, że Tadeusz Tabencki z wielkim fasonem „wjechał” w epokę lat siedemdziesiątych. Pojawił się on za kierownicą swojego Mercedesa 500K podczas w II Konkursu Weteranów Szos odbywającego się w dniach 12-13 września 1970 roku w Warszawie. Przedwojenny kabriolet bez żadnych przeszkód pokonał trasę z niedalekiego Grodziska Mazowieckiego, gdzie był przechowywany.

Okres ten należał do jednych z najłaskawszych dla samej kolekcji. Po kilku głośniejszych filmowych debiutach samochodów wypożyczonych od Tabenckiego, miejscem tym zaczęła interesować się prasa jak i telewizja. O zbiorze mówiono w TVP, a niektóre z tygodników opisywały jej właściciela. W zagranicznej prasie motoryzacyjnej można było też natknąć się na kilka wywiadów. Były to czasy, kiedy w garażach zaczęły pojawiać się coraz bardziej egzotyczne odmiany aut. Znajdowały się tam sportowe, prywatne wozy celebrytów lub wycofane z rządu limuzyny o sporej niegdyś wartości. Pozostała część wozów pochodziła z zagranicznego handlu lub była prawdziwymi okazjami, na które Tadeusz Tabencki natrafiał również poprzez przeszukiwanie ogłoszeń w gazetach.

Na początku lat siedemdziesiątych Tabencki wraz ze swoją małżonką Ireną pojawia się na wielu wydarzeniach motoryzacyjnych. Cele jego podróży obejmują również Stany Zjednoczone, a w szczególności Chicago, gdzie gości na jednym z pokazów klasycznych samochodów. Jak udało nam się dowiedzieć – część jego rodziny mieszkała wówczas w USA. Poniższe fotografie zostały wykonane w sierpniu 1971 roku.

W zbiorze naszych pamiątek natrafiamy też na ciekawą tabliczkę. Została ona najprawdopodobniej zdjęta z zabytkowego pucharu lub ozdobnej wazy, które w tamtych czasach były niezwykle modnym upominkiem. Możemy z niej wyczytać, że została przekazana z rąk członków Automobilklubu Warszawskiego dla współorganizatora 40. Rajdu Monte Carlo w Polsce – Start z Warszawy. Gadżet ten pochodzi ze stycznia 1971 roku.

W 1975 roku jedną z grodziskich posesji odwiedza Jan Peda – kolekcjoner i miłośnik pojazdów zabytkowych z Gostynia. Od zawsze marzył on o legendarnym Bugatti, więc gdy tylko dowiedział się, że taki samochód znajduje się u Tabenckiego, bez chwili namysłu ruszył w podróż. Realia okazały się być nieco inne – „bugatką” być dość zmęczony egzemplarz modelu T43, którego karoseria została przebudowana wiele lat temu przez czeską firmę Oldřicha Uhlika. Zmiana ta mogła być związana z kolizją drogową, którą Bugatti rzekomo przeszło pod koniec lat trzydziestych. Ustawiony w rzędzie pozostałych weteranów szos „Uhlik” okazał się być dla zainteresowanego zbyt zniszczonym egzemplarzem, który opatulony w strzępki materiałów został wystawiony na rozmaite czynniki atmosferyczne. Do czarno-białych zdjęć załączamy także list od Bugatti-Club Deutschland, w którym jego przedstawiciele zachęcają Tabenckiego, aby przyjechał on słynnym Bugatti T43 na jedno z tamtejszych spotkań miłośników tej marki.

Pozostałe wozy były okazjonalnie odrestaurowywane przez samego Tabenckiego lub specjalne zakłady położone w różnych miastach Polski, z którymi właściciel kolekcji miał dobry kontakt. Część z nich trafiła również na zagraniczny handel. Tadeusz Tabencki wciąż był zainteresowany poszukiwaniem zabytkowych wozów w obrębie swojego kraju. Jak wynika z wypowiedzi pewnej kobiety, która miała okazję odwiedzić Pana Tabenckiego w roku 1979 - odsprzedał on jedno ze swoich sportowych Bugatti właścicielowi restauracji zlokalizowanej przy klimatycznym Dworze w Golinie (woj. Wielkopolskie). Sportowa maszyna miała być wizytówką dla urokliwego miejsca jak i samej restauracji.

„Panu Tabenckiemu pomagałem przy remoncie jego sportowego Bugatti. Stało ono w hali przy ulicy Orląt w Grodzisku Mazowieckim. Każda jego część była idealnie odrestaurowana. Tadeusz bardzo często żartował, że ten wóz jest jedynym na świecie pojazdem posiadającym tylko dwie uszczelki – kolektora ssącego jak i wydechu. Bardzo chętnie opowiadał on o swoich wyścigowych sukcesach, szczególnie przy komplecie swoich pucharów i kubku ciepłej herbaty” - wspomina nasz rozmówca.

Jako ciekawostkę możemy dodać, że Tabencki często przed oddaniem jakiejś części do chromowania lub regeneracji – rysował na pudełku jej niezwykle dokładną grafikę. Niekiedy zapisywał też obok wszystkie parametry wozu, z którego dany element pochodził.

Swoje pięć minut na srebrnym ekranie wszystkich polskich odbiorników miał w tamtych latach granatowy Jaguar SS 2,5 Litre z 1936 roku. Wystąpił on w drugim odcinku „Parady Oszustów”, tuż przy boku Mercedesa 500K i kilku innych wozów z kolekcji. Limuzyną podróżowały takie osobistości jak Grażyna Szapołowska i Bronisław Pawlik. Brytyjski wóz miał przejść bardzo szybką renowację tuż przed kręceniem zdjęć do serialu.

„Samochód został dostarczony na plan w Warszawie. Od początku miewał małe problemy z rozruchem. Jeden z obecnych na planie mechaników poprawił jego świece i Jaguar od razu „zagadał”!” – dodaje jeden z członków rodziny Tadeusza Tabenckiego.

Warto dodać, że w niektórych filmach Tabencki osobiście pojawia się w roli kierowcy swoich pojazdów. Idealnym tego przykładem jest jego mała rola w filmie „Żołnierze wolności” z 1977 roku, gdzie zostaje on naprawdę dobrze ucharakteryzowany na niemieckiego żołnierza III Rzeszy.

W tym samym roku, na okładce popularnego tygodnika „Motor” pojawia się zdjęcie majestatycznego Mercedesa. Na pierwszym planie naturalnie musiały pojawić się słynne plakietki z rajdów, na których bywał Tabencki. Całość tworzyła naprawdę niepowtarzalny klimat, na którym bardzo zależało właścicielowi potężnego auta. Poniżej przedstawiamy Wam oryginalną kartę członkowską oraz list, w którym jeden z kolekcjonerów zachęca Tadeusza Tabenckiego do prezentacji kilku z jego samochodów podczas odbywającej się w Stanach Zjednoczonych imprezy 1980 American Classic Car Show.

Na dowód tego, że nasz bohater wciąż zajmował się motoryzacją dowodzić może sympatyczna dedykacja złożona na jednej z książek, które znajdują się w naszej kolekcji. Można po niej wywnioskować, że Tabencki współpracował wówczas z innym, znanym kierowcą rajdowym sprzed II wojny światowej – Witoldem Rychterem. Z podobnych lat pochodzi też jedna z fotografii, którą zamieszczamy poniżej. Tadeusz siedzący za biurkiem w pracy rozmawia przez telefon, a tuż za jego plecami znajduje się bardzo ciekawy kalendarz ORBIS na rok 1978.

Schyłek lat siedemdziesiątych zapowiadał się bardzo owocnie – nikt bowiem nie spodziewał się, że zaledwie rok później nastaną liczne strajki, a stan wojenny nie będzie tylko widmem sennego koszmaru. Gdy przebojem roku Studia Gamma stawał się utwór śpiewany przez Annę Jantar pt. „Nic nie może wiecznie trwać”, a cała Polska uporała się po niezwykle obfitej zimie stulecia, pod bramami działki Tadeusza Tabenckiego zjawiło się marzenie wielu z nas – czerwone Porsche 911T. Ale jak to? Taki wóz w Polsce? Oczywiście, że tak! Przez około 3 lata użytkowała go sama Maryla Rodowicz, która sportową maszynę odkupiła od innego muzyka-pianisty, Wacława Kisielewskiego. Kolejne fakty z życia Tadeusza Tabenckiego jak i historię czerwonego oraz pozostałych samochodów Porsche w grodziskiej kolekcji przybliżymy Wam dokładnie za jakiś czas. Pozostańcie czujni!

Tekst: Marcin Zachariasz

Korekta: Bartłomiej Ślusarek

Zdjęcia: Grzegorz Wieczorek, Maciej Peda, Krzysztof Werkowicz, Filmoteka Narodowa