Historia Tabenckiego - część trzecia

Przełom lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych był dla Tadeusza dość przełomowym okresem. W 1959 roku załoga #342 Tadeusz Tabencki - Ryszard Górka stratuje w 28. edycji Rajdu Monte Carlo na brytyjskiej limuzynie Humber Hawk. Uczestnicy wyjeżdżają ze specjalnego punktu zlokalizowanego w Warszawie. Na punkcie startowym można dostrzec też dwie załogi startujące na podrasowanych podzespołami Wartburga Syrenach - Marek Varisella i Marian Repeta, a także Stanisław Wierzba oraz Marian Zatoń. Przewagę stanowiły jednak francuskie Simki Aronde, które zostały zakupione przez Polski Związek Motorowy. Jechali na nich Longin Bielak, Aleksander Mazurek, Stefan Goński, Stanisław Rusiniak, Kazimierz Tarczyński oraz znany z zamiłowania do kompaktowych wyścigówek - Adam Wędrychwoski. Legendarny rajd ukończyło 24 z 25 polskich załóg.

23 sierpnia 1960 roku do skrzynki pocztowej Tabenckiego trafia dokument świadectwa pracy. Z jego kartek możemy wyczytać, że był on pracownikiem Ministerstwa Transportu Drogowego i Lotniczego. Posadą w Ministerstwie Komunikacji zawiadywał od dnia 1 września 1951 roku do dnia 15 września 1957 roku. Jego ostatnim stanowiskiem była posada w inspektoracie spraw samochodowych. Według informacji napisanej na samym końcu listu: „Z powierzanych mu obowiązków wywiązywał się dobrze”.

„Dzięki swojemu stanowisku, Tadeusz miał dostęp do obszernych kartotek, w których widniały dane wszystkich zarejestrowanych w Polsce samochodów, a w tym danych kontaktowych ich właścicieli. Jeździł on więc do nich często i starał się odkupywać niektóre z ciekawszych maszyn. Niekiedy udawało mu się pozyskać taki samochód za śmieszne pieniądze, innym razem to osoba sprzedająca była „szybsza” i pozbywała się wozu sprzedając go w częściach lub ukrywając go w przydomowej stercie siana” – dodaje osoba znająca Tabenckiego w przeszłości.

Warto dodać też, że surowe jak na tamte czasy przepisy i akcje w znaczącym stopniu unicestwiły niestety pewną część unikatowych maszyn – wysyłając je na złomowiska… z których już naprawdę niewiele osób potrafiło wyciągnąć chociażby samą karoserię.

W 1961 roku nasz bohater bierze udział w 21. Rajdzie Polski. Załoga numer 72 – Tadeusz Tabencki i Andrzej Komorowski startuje specjalnie przygotowanym do tego typu imprez samochodzie Alfa Romeo – niestety jej model nie został uwzględniony w oficjalnym biuletynie rajdu. Na tle wciąż dzielnie rywalizujących na odcinkach specjalnych Trabantów 600 i tylno napędowych NSU Prinz, włoska maszyna wyglądała naprawdę imponująco. W tamtym okresie nasz bohater lubował się we włoskich maszynach, a na co dzień poruszał się Alfą Romeo Giulietta Sprint.

Okres ten był bardzo znaczący dla jego kolekcji, gdyż nawiązał on wówczas sporo kontaktów z osobami ze świata klubów Bugatti – m.in. z Guy’em Huet’em, który zainicjował sprzedaż najbardziej wartościowej maszyny z grodziskiej kolekcji – Bugatti 57C Voll&Ruhrbeck z 1939 roku. Z tamtych czasów pochodzą także rozmaite listy i podania świadczące o tym, że Tabencki uczestniczył w odbywających się na zachodzie rajdach i zlotach weteranów szos. Jednym z jego ulubionych miejsc było położone na terenie NRD - Halle (Saale), gdzie odbywał się rajd Hallensia Mobile. Wraz z synem Wacławem i żoną Ireną był uczestnikiem wielu edycji tej imprezy, a jego Mercedes 500K prezentował się wręcz monstrualnie wśród pozostałych „dekawek” i Fiatów Topolino. Organizatorzy rajdów stawali niemalże na głowie, aby dogodzić swoim uczestnikom, czego dowodem mogą być często wymienione w korespondencji: opłacony z góry pokój, wyżywienie jak i środki higieniczne.

Około 1963 roku, rodzina Państwa Tabenckich przeprowadza się do zabytkowej willi w Grodzisku Mazowieckim. Posesja z dużym ogrodem oddalona jest zaledwie o kilka ulic od dawnego miejsca ich zamieszkania, które jeszcze przez długie lata będzie służyło jako magazyn dla większości maszyn i części. W jednym z pokoi „małego domu” organizowane jest też biuro właściciela zbioru. Zaś niewielka kuchnia zmieniła się w miejsce do przeprowadzania renowacji niektórych elementów karoserii. Przedwojenną willę otaczają natomiast przystrzyżone krzewy i niewielkie rabaty z kwiatami. Za domem natomiast znajduje się kilka blaszanych garaży.

W tamtym czasie Tabencki handluje też dużą ilością swoich przedwojennych samochodów. Jest on znany w kręgach miłośników zabytkowych maszyn z Europy, Australii jak i Stanów Zjednoczonych. Prócz starszych aut, dysponuje on pokaźnym zbiorem unikatowych części, które trzyma w swoich garażach jak i w domu. Zróżnicowanie tych przedmiotów jest jedyne w swoim rodzaju – błotniki z Bugatti leżą na strychu wśród aluminiowych dekielków do BMW. Przedmioty te, często zasilają rozmaite modele Bugatti pojawiające się na międzynarodowych zlotach. Prócz tego, podróżuje on również po zachodniej stronie Europy i rozgląda się za nieco nowszymi pojazdami do swojej kolekcji.

„Jeździł on po różnych europejskich komisach i fotografował używane samochody, które miały coś w sobie. Były to głównie sportowe auta, ale czasami w grę wchodziły też wygodne limuzyny z mocnymi silnikami. Z pewnością pojazdy te nie były łatwo dostępne w ówczesnej Polsce” – nadmienia jeden z naszych rozmówców.

Tadeusz Tabencki powrócił także do tworzenia grafik. Były to przede wszystkim kartki świąteczne, które wzbogacone o serdeczne życzenia – wysyłał do klubów na całym świecie, w tym do Bugatti Owners Club. Formacja ta, wspierana w dużej mierze była przez kolekcjonera i pasjonata marki, którym był Hugh Conway. Co ciekawe, prywatnie znał on Tadeusza i przyjaźnił się z nin. Conway opłacał nawet za niego oficjalne składki klubowe.

Grodziską kolekcją zaczynają interesować się gazety oraz liczne czasopisma motoryzacyjne. Zróżnicowane zbiory plasują się w samej czołówce innych europejskich kolekcji samochodów w jednym z francuskich magazynów samochodowych. Na atrapie czarnego Mercedesa 500K pojawiają się nowe plakietki z rajdów i spotkań zabytkowych wozów. Samochód ten otwiera rozmaite parady – jest bardzo popularny. Był to jeden z najlepszych okresów dla zbiorów Tadeusza Tabenckiego.

W 1964 roku do grodziskiego zbioru trafia naprawdę zjawiskowy samochód. Jest to dwuosobowy kabriolet Mercedesa z połowy lat trzydziestych. Jego stan wizualny jak i techniczny jest naprawdę zaskakujący – do pełni szczęścia brakuje mu tylko statuetki przedniego emblematu, którą bez problemu można jeszcze dostać w niejednej składnicy złomu. Śmiało można stwierdzić, że drugiego takiego egzemplarza można było wówczas nie znaleźć, a do kompletu z czarnym Mercedesem 500K pasował wręcz idealnie! Szerzej o losach tego wozu opowiemy Wam niebawem!

Dnia 2. 12. 1967 roku zostaje sporządzony dokument, na mocy którego Dyrektor Muzeum Techniki w Warszawie znajdującego się w Pałacu Kultury i Nauki zaświadcza, iż przedwojenne pojazdy z kolekcji Tadeusza Tabenckiego zgłoszone są jako dobytek muzeum. Miały one wzbogacić zbiór i być piękną pamiątką przeszłości. Niestety, mimo sporządzonego dokumentu – do takiej ekspozycji nigdy nie doszło…

Podczas I Rajdu Weteranów Szos, który odbył się w 1968 roku w Warszawie, tłum zwiedzających obiega przedwojennego Mercedesa 500K, aby choć na chwilę móc zajrzeć do jego bogatego w kremową skórę i drewniane elementy wnętrza. Mniej więcej w tym samym czasie Tabencki poznaje Pana Zbigniewa Mikiciuka – współzałożyciela prywatnego Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach. Ich spotkanie odbywa się w dość nietypowych okolicznościach.


„Pierwszy raz do „Dziadka” wybrałem się z grupą niemieckich kupców. Podczas wizyty, Tadeusz perfekcyjnie operował językiem niemieckim. Wziął mnie za jednego z niemieckich gości i bez chwili zwątpienia zaczął rozmawiać ze mną w obcym języku. Dopiero później dowiedział się prawdy” – wspomina Pan Zbigniew Mikiciuk.

Barwnie było także w branży filmowej. Inne, bardzo wartościowe samochody z kolekcji – takie jak Maybach DS8 Zeppelin, rocznik 1936 – pojawiają się coraz częściej na srebrnych ekranach. Niemiecka limuzyna najwyższej klasy występuje w filmie „Noc Generałów”, do którego zdjęcia realizowane są w Warszawie. Niewiele czasu później Maybach zostaje sprzedany za granicę, a część pieniędzy przeznaczona z jego sprzedaży – trafia do Automobilklubu Polskiego, który zakupuje kilka egzemplarzy nowych samochodów dla polskich zawodników sportowych.

Świat nieubłaganie pędzi do zupełnie odmiennej epoki lat siedemdziesiątych, która również zaskoczy nas nadzwyczajnym zamiłowaniem do stylu retro i licznych powrotów do czasów dwudziestolecia międzywojennego – także z samochodami Tabenckiego w roli głównej. Pozostańcie czujni!

Tekst: Marcin Zachariasz

Korekta: Bartłomiej Ślusarek

Zdjęcia: Grzegorz Wieczorek, Lech Radwański, Krzysztof Werkowicz, Marek Kaczmarek, Filmoteka Narodowa