Historia Tabenckiego - część druga

Powojenne życie Tadeusza Tabenckiego rozgrywało się głównie na terenie trzech miast – Krakowa, Warszawy i Grodziska Mazowieckiego.

Do niemałego już po II wojnie światowej zbioru pojazdów dołączyły w tym czasie legendarne kolejki elektryczne z zestawów Lionela i Märklina oraz pokaźnych rozmiarów amerykański parowóz, w którym podróżować mogła osoba o niewielkich rozmiarach. Na te zdobycze Tabencki natrafił podczas pracy w komisji zajmującej się odzyskiwaniem zagrabionego mienia oraz po prostu weryfikacji wartościowych rzeczy pozostałych po Niemcach. Z niektórych informacji wynika, iż mógł on krótko po wojnie współpracować z wojskami radzieckimi które wywoziły z Polski różne kosztowności - dzięki temu miał możliwość łatwiejszego docierania do tego typu wartościowych niegdyś przedmiotów jak i maszyn. Na ogromną kolekcję kolejek natknął się we Wrocławiu. W skład tych rzeczy miały wliczać się różne carskie zabawki oraz kolejki Hermanna Göringa z całym wyposażeniem. Dla pozostałych członków komisji rzeczy te nie przedstawiały (ku jego szczęściu) większej wartości. Jeden z naszych rozmówców wspominał, że niektórzy wręcz żartowali z Tabenckiego, który owijał w gazety misternie wykonane modele i zabierał je ze sobą. Już wtedy miał świadomość o ich wartości, która z wiekiem urosła do niewyobrażalnych sum…

Sprzęty te były główną atrakcją wystawy organizowanej przez Publiczną Średnią Szkołę Zawodową Nr 1 w Krakowie. Stoiska, w których skład wliczały się ogromne makiety i spore ilości miniaturowych torów kolejowych były w dużej mierze instalowane przez samego Tabenckiego, piastującego z dumą nadany mu tytuł Inżyniera Kolejnictwa. Wzmianki o wystawie pojawiały się nawet w małopolskiej prasie tamtego okresu.

W tym samym czasie, w podnoszącej się z gruzów Polsce, odradzały są powoli pierwsze wyścigi samochodowe. Ich trasy wytyczane są pomiędzy zrujnowanymi kamienicami oraz pustymi placami, na których stały niegdyś piękne, przedwojenne wille. Niektóre z odcinków prowadziły też przez „zielone tereny” pobliskich parków. Na starcie nie gościły jednak lśniące samochody, wyposażone w nowiutkie ogumienie oraz wyjące z dumą kompresory – zamiast z nich, zza kłębów spalin i kurzu wyłaniały się dawni weterani szos, którzy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. W ich skład wliczały się takie pojazdy jak francuskie Bugatti, których braki w karoserii często były zastępowane kawałkami wspawanej blachy, sportowe MG – auta, którymi w Wielkiej Brytanii poruszali się piloci pomalowanych w oryginalne barwy bombowców, a nawet podrasowane Lancie, z karoseriami przypominającymi swoimi liniami bardziej kształt pocisku, niż opływowy kabriolet. Do grona tego zaliczała się oczywiście niewielka grupa samochodów uratowanych przed grabieżą lub zniszczeniem – w tym niemalże nietknięte BMW 328, którym już w 1946 roku startował Tadeusz Tabencki.

Starty na pochodzącym z bawarskiej fabryki „dziele sztuki” plasowały się zazwyczaj w samej czołówce, zaraz obok największych nazwisk przedwojennych mistrzów kierownicy. W eliminacjach tych, nasz bohater stawia czoła zawodnikom takim jak Jan Ripper, Marian Wierzba, Zbigniew Borowczyk czy chociażby Tadeusz Damski – znany małopolski zawodnik sportowy. Nie obyło się jednak bez kilku przygód, do których zaliczyć możemy awarię owego BMW 328, skutkującą dość znaczącym opóźnieniem w dojechaniu do mety podczas jednego z wyścigów organizowanych w końcówce lat czterdziestych. Jak wspomina jeden z naszych rozmówców – „Tabencki nie brał udziału w organizowanych wyścigach motocyklowych, gdyż zraził się do zawodowej jazdy jednośladami przez wypadek, który przydarzył mu się jeszcze przed wojną”.

Kraków, 1 lipca 1947 roku – pracownik umowny Tadeusz Tabencki zostaje mianowany Podreferendarzem Kolei Państwowych. Rok później, dokładnie tego samego dnia zostaje on mianowany przez Dyrekcję Okręgową Kolei Państwowych w Krakowie – Zawiadowcą Samochodowni w Krakowie.

Kraków, 27 października 1948 roku – Tabencki zostaje kwalifikowany przez Dyrekcję OKP w Krakowie (Wydział Mechaniczny) do oceny bardzo dobrej. Wynik ten związany był z prowadzeniem jego wyżej wymienionej działalności.

Rok 1951 przynosi kolejne osiągnięcia – z dniem 1 stycznia Tabencki staje się Naczelnikiem Samochodowni, a mianowany zostaje przez Dyrektora Głównego Kolei Państwowych. 20 sierpnia 1951 roku mianowany jest na starszego radcę do spraw samochodowych w Ministerstwie Transportu Drogowego i Lotniczego. Wraz z nadaniem tytułu zostaje on przydzielony do służby w Samochodowym Wydziale Inspekcji Gospodarki Samochodowej.

Zmiany zachodzą również w jego garażach. Niegdyś prywatna wyścigówka, zdobywczyni wielu nagród – BMW 328 – trafia w ręce innego mistrza kierownicy, na którego temat za kilka lat telewizja będzie mówiła dzień i noc – Sobiesława Zasady. W zakupie wozu pomaga mu jego ojciec, który miał okazję poznać Tabenckiego w przeszłości. Po kilku namowach auto zmienia właściciela. Ten sam egzemplarz ulega jednak wypadkowi podczas jednego z wyścigów ulicznych w Bielsku-Białej. Na szczęście Sobiesław Zasada cudem unika poważniejszych kontuzji podczas wypadku. Tak wspominał on w połowie lat dziewięćdziesiątych swój samochód:

„Od wielkiego miłośnika i entuzjasty samochodów – Tadeusza Tabenckiego (w tej chwili dysponuje on zbiorem starych pojazdów, którego nie powstydziłoby się żadne renomowane muzeum na świecie) kupiłem BMW 328. Na tym samochodzie nie startowałem długo, ale odniosłem kolejny sukces – wygrałem uliczny wyścig w Lublinie. Otrzymałem za to mały, srebrny pucharek, którym często się chwaliłem. To była moja pierwsza ogólnopolska impreza i najwspanialsze trofeum”.

Mniej więcej w tym samym czasie, do rosnącej wciąż kolekcji dołącza jeden z najbardziej wyjątkowych samochodów świata – Mercedes 500K z 1935 roku. Tabencki natrafia na niego w Warszawie, odkupując go podobno z rąk znanego wówczas komornika. Osoba ta nie oczekiwała ponoć zbyt wygórowanej jak na możliwości Tabenckiego sumy pieniędzy określonej w dolarach. Kolekcjoner odkupił więc maszynę w niemal perfekcyjnym stanie wraz z dwoma innymi pojazdami. Według przekazu ustnego jednego z naszych rozmówców wynika, że Tadeusz Tabencki wspominał w latach siedemdziesiątych, że Mercedes ten należał zaraz po II wojnie światowej do rządu i miał być jednym ze środków transportu samego Bolesława Bieruta. Elegancki wóz jest wizytówką zbioru – specjalna odmiany Cabriolet B w takiej specyfikacji wyprodukowano w fabryce Sindelfingen zaledwie 3 sztuki!

Tamten okres wiąże się także z zakupem wielu innych, egzotycznych jak na tamte czasy pojazdów. Mowa tu oczywiście i o samochodach Bugatti, które Tabencki uwielbiał. Przez jego ręce przeszło kilkanaście wozów tej marki. Osoba związana z rodziną Państwa Tabenckich podzieliła się z nami pewną anegdotą dotyczącą samochodu tej marki, która nigdy nie była publikowana:

„Przemierzając tereny Dolnego Śląska, Tadeusz natrafił tam na jedno Bugatti. Stało ono u pewnego rolnika, który nie wiedział zbytnio co począć z takim pojazdem. Nie znał też zapewne jego wartości, która za granicą zaczęła już powoli rosnąć. Tadeusz zaproponował mu wymianę za samochód Aero, którym wówczas podróżował. Rolnik bez chwili zwątpienia zgodził się na to i odjechał w swoim kierunku czeskim kabrioletem”.

Mniej więcej w pierwszej połowie lat pięćdziesiątych, Tabencki przeprowadził się do Warszawy, a dokładniej na ulicę Topiel 25, gdzie przed wojną mieścił się duży stadion. Mieszkanie w jednej z eleganckich kamienic położone było nieopodal rzeki Wisły, a na parkingu przed domem z pewnością nierzadko parkował niejeden cudowny pojazd. Na ten warszawski adres zrejestrowane były niektóre z samochodów, w tym wyścigowe Bugatti T35. Samochód ten kilkakrotnie startował w ulicznych wyścigach. Obuty był w motocyklowe opony oraz posiadał specjalnie dorobione błotniki przednich kół. Bugatti było kilkakrotnie przemalowywane, a na jednym z jego boków widniało miejsce na numer startowy oraz namalowany farbą znak „PL” – ten mały ślad widnieje na dokładnie tym samym egzemplarzu do dziś!

Spora część samochodów znajdowała się na placu zlokalizowanym przy ul. Nowogrodzkiej w Warszawie. Znajdowały się tam rządowe garaże, w których Tabencki bez problemu mógł przechowywać niektóre egzemplarze swoich cenny wozów. Pozostałe pojazdy ulokowane zostały na najsłynniejszej jak dotychczas działce w Grodzisku Mazowieckim, która zlokalizowana była przy ul. Orląt Lwowskich (pierwsze wzmianki o pobycie Tabenckiego na terenie Grodziska Mazowieckiego pochodzą z 1937 roku). Posesja położna nieopodal linii kolejowej WKD skrywała w swoich garażach perły motoryzacji takie jak wspomniany wcześniej Mercedes 500K, Delage, BMW 328, Maybacha SW38 jak wiele innych ciekawych pojazdów z dawnej epoki, w tym kilka wojskowych. Znajdował się tam również niewielki dom, w którym Tabencki mieszkał wraz z rodziną.

29 lutego 1956 roku został on mianowany Inspektorem Ministerstwa Kolei. Z czasem nadane zostały mu kolejne, wysokie stopnie. Pracował wówczas w Instytucie Naukowo-Badawczym Kolejnictwa w Warszawie. Z dniem 12 września 1957 roku zostaje on przeniesiony z urzędu do Dyrekcji Okręgowej Kolei Państwowych w Warszawie. W tym samym roku Tabencki po raz ostatni bierze udział w wyścigu ulicznym za sterami swojej „bugatki” z 1928 roku. Gdy za granicą powoli zaczyna reaktywować się ruch kolekcjonerski, a traktowane niegdyś po macoszemu pojazdy zaczęły zyskiwać na wartości, nasz bohater zaczął rozpuszczać wici wśród zachodnich klubów i zrzeszeń miłośników zabytkowych wozów.

31 stycznia 1958 roku Tabencki otrzymuje informację, że z dniem 1 lutego zostaje powołany do pełnienia stanowiska nieetatowego inspektora gospodarki samochodowej przy Departamencie Samochodowym M. K. z… działalnością na obszarze całego kraju!

21 kwietnia 1958 roku był dniem, w którym Tadeusz Tabencki oficjalnie zakończył swoją pracę jako Kierownik Działu Ogólno-Technicznego w Instytucie Naukowo-Badawczym Kolejnictwa mieszczącym się przy ul. Hożej 86 w Warszawie. Było to związane z redukcją etatów.

O losach Tadeusza Tabenckiego, które miały swoje miejsce w historii tuż po roku 1958 napiszemy niebawem. Ostatnie miesiące epoki lat pięćdziesiątych były dla niego bardzo owocnym okresem…

Tekst: Marcin Zachariasz

Korekta: Bartłomiej Ślusarek

Zdjęcia: Grzegorz Wieczorek